Nostradamus nie zajmował się opisywaniem postępów cywilizacji i nowych technologii, choć swobodnie mógł. Te wzmianki, które pozostawił i w poezji i w prozie precyzyjnie dają opis naszego współczesnego życia i techniki. Jednak mogły być przez całe setki lat przeoczane, gdyż Mistrz z Salon używał znanego wszystkim słownictwa, nie dając żadnych dodatkowych objaśnień. Teraz możemy je odczytać właściwie.
Wiadomo, że wielkie ptaki z jego czterowierszy okazały się samolotami, kruki – hitlerowskimi messerschmittami niosącymi zbiorową śmierć. Pisał też o wielkich wydrążonych kryształowych górach w wielkim mieście, co można obecnie zidentyfikować jako szklano-betonowe drapacze chmur w którejś wielkiej stolicy świata. Jednak statki kosmiczne, stacje orbitalne i satelity właściwie nie istnieją w jego przekazie (choć jest kilka dwuznacznych wyrażeń).
W tekstach prozą są rozsiane od niechcenia, i właściwie nie do zrozumienia przez współczesnych Autorowi czytelników, napomknienia o różnych innych wynalazkach. Wymieniam je pokrótce, bez wyszukiwania w tej chwili odpowiednich zdań w wielostronicowym tekście tłumaczeń, które pracowicie robię. Tym niemniej, jeśli ktoś nie wierzy, mogę każde udowodnić stosownym cytatem, nawet po francusku, rodem z oryginalnego najstarszego wydania tego czy owego tekstu. Są one w większości dostępne w internecie, tak samo w formie dokładnego skanu najstarszych wydań, jak współczesnych translacji.
A zatem, Nostradamus wspomniał o wielu wojennych wynalazkach, czyniących wielką szkodę za jednym razem wielu ludziom, np. jedną armatą/lufą. Mówi o „bombardach i żelaznej broni posyłanych przez okręty” w dalekie kraje. Mówi o ogniu z nieba, czyli bombardowaniach z powietrza. Oraz o gąsienicach pustoszących całe tereny (które, jak się okazało były gąsienicami czołgów w czasie II wojny).
Już tylko wspomnę o wielkich morskich transportowcach, przewożących tłumy ludzi, sprzęt i zapasy. Oraz o żelaznych rybach, czyli łodziach podwodnych, bo to właściwie wszyscy wiedzą.
Co ciekawe wspomina również o sterowaniu pogodą! przez ludzi morskich (Amerykanów), co po francusku brzmi dodatkowo interesująco i a propos, bo: mariners.
To wszystko technika wojenna. Oprócz niej są wzmianki o „tyranizujących ziemię strachem medykach”, którzy przeczyszczą (aplikując środki niby-zaradcze) wielkie stolice świata. I o szczepionkach, których oczywiście szczepionkami dosłownie nie nazywa, można się jednak domyślić co ma na myśli, pisząc o „natłuszczaniu masłem” tych, którzy nie chcą być chorzy, co w rezultacie stanie się groźniejsze i roznieci niebezpieczniejszy typ choroby. „To tyle samo naprawi i zadba, co zacznie stawać się coraz gorsze”. Gwoli sprawiedliwości dodaje jednak, że będą również „mądrzy lekarze”, którzy zrozumieją grozę nadchodzących czasów i sami z siebie zaczną zalecać różne środki lecznicze, aby zabezpieczyć ludzi przed atakiem chorób.
Tutaj także przestrzega kobiety w ciąży, aby chroniły się przed ochroną! przeciw-chorobową (contregarder), dzięki czemu żadna wtedy nie umrze. Mówi także, że przyjdzie pora, gdy dzieci masowo będą się rodziły wyjątkowo słabowite i chore. Podaje nawet dokładny czas, odkąd dokąd, ale trzeba go dopiero rozszyfrować, przełożywszy podane aspekty na nieznany cykl, którym posługiwał się Królewski Lekarz Astrolog.
Hm, inne wynalazki, to „głos” rozchodzący się tak jak „plotka”, powszechnie, niosący ważne opinie, w które wszyscy będą wierzyć, czyli – jak już wiemy – radio. Telewizję nazwał „symulacją naoczną” (dissimulation d`oeil) przekazującą (transfer) wieści o epidemiach w różnych miejscach świata.
Wspomniał także o „dziwnych pojazdach”, lub też „obcych wozach”, w których można zidentyfikować pojazdy samochodowe. Oraz o „napowietrznikach publicznych” (les aeraires publicq.), czyli jakichś pojazdach latających i transportowych jednocześnie. Mają być one napełnione (ludźmi? towarem? nie zdradził) tuż przed wielką wojną, z ramienia „niewidzialnych władców”.
Energię jądrową, rozszczepienie atomu, z jej promieniotwórczymi właściwościami opisał przy okazji bomb zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki oraz awarii w Czernobylu, jako „śmierć ukrytą wewnątrz globów/kul”, niewidzialną śmierć.
Zapowiedział ponadto „nader długą zimę”, zapewne nuklearną, wywołaną świadomie przez pewnego zbrodniarza po wybuchu dokonanym przy pomocy jakiegoś „obiektu”.
Jest też wzmianka, którą odczytuję jako opis szczególnego pojazdu, „pojazdu/arki/statku Królewskiego”, który posłuży do widzialnego zademonstrowania mocy antygrawitacji/lewitacji. To w przyszłości. Oraz o cudownych światłach widzianych przez kilka dni na niebie gdzieś we Francji, co poczytane zrazu za cud zwiastować będzie wielką epidemię w tamtych rejonach. Czy to będą zjawiska czysto kosmiczne, czy może użycie tajnych urządzeń zmieniających świadomość mas, np. w projekcie Blou Beam, nie wiem. Biorę pod uwagę każdy wariant.
Można znaleźć wzmianki o powstawaniu „lejów/zbiorników/bunkrów” w pewnym momencie, zapewne związanym z kryzysem paliwowym. Oraz o rosnących śmietnikach pełnych zużytych naczyń i statków.
Współczesne nam trendy, mody bywają wymieniane zdawkowo, czasem z przekąsem (Nostradamus był doprawdy bardzo inteligentnym i dowcipnym człowiekiem). Mówi na przykład o zbytnim pośpiechu, „zbytnio śpieszących się”, o „żerowiskach” (dosłownie jest to wyraz we francuskim oznaczający pastwisko, łąkę pastwiskową), czyli – jak sądzę – jakichś masowych zlotach i imprezach ludzi szukających „zwyczajowej” rozrywki w jednym miejscu w ciepłym sezonie. Wspomina o mniejszościach („znikomym ludzie”), buntujących się w obrębie rodzimych społeczeństw, z czego wynikną krwawe rozruchy, długo tłumione i wyciszane, aż w końcu zmierzające do bezpośredniej konfrontacji. Oraz o (tu muszę dosłownie zacytować, bo nadal boki zrywam): „tych, którzy wciąż posiadając formę ludzką będą się uważali, z jakiejś łagodności i przyjaźni, za dzikie bydlęta”. Skupią się oni pod sztandarem pokojowym, ale będą prowadzili (uwaga!)śmiertelną wojnę „z ludźmi” oraz tymi, którzy „nie znajdują człowieka w człowieku”, lub też „nie traktują człowieka jak człowieka”. Hm, mamy opis sprzed 500 lat! walk obrońców zwierząt, ekologów i wegetarian z narodowcami, mięsożercami, rasistami i faszystami!
Nostradamus oczywiście wspominał o zmianach obyczajowości i związanych z tym eksperymentach genetycznych. To także jest rozrzucone w różnych miejscach. Widział rewolucję pod sztandarem Mężycy lub też Sekutnicy (homasse, virago, dosłownie babochłop) realizującą emancypację kobiet. Co ciekawe, wzmiankuje, że „zwycięstwo sekutnicy jest dziełem męskim”…
Zapowiedział gdzieś (mogę odnaleźć dokładne namiary, jeśli tylko ktoś zechce), że Ojciec Liber (Pater Liber), czyli po naszemu Swobodny Ojciec, przyniesie takie same szkody jak Minerwa swoimi wynalazkami (rzymska bogini nauki). Ów tajemniczy Ojciec pojawia się kilka razy tu i ówdzie jako patron zgubnego obyczajowego postępu i rozprzężenia w związkach między kobietami i mężczyznami. W wyniku czego zaczną rodzić się „spłodzeńcy”, także tacy klonowani z nasienia ważnych przywódców. Wspomina także o tajemniczej „płci gymnicznej”, strzeżonej w jakimś ośrodku oraz o Androgynie płodzonej [sic!] blisko nieba (na orbicie? no, właśnie, może jednak…?). Tu można by spekulować o tajnej hodowli hermafrodytów uskutecznianej przez tajny rząd światowy. Bo mowa jest przy okazji o jakimś porozumieniu, z którego narodzi się wiele potworów.
Jeśli porozumienie, to z kim? Czy z owymi „Bogami, którzy będą tworzyli pozór ludzki i pozwolą ludziom myśleć, że to oni są autorami wielkiego konfliktu”, wspomnianymi w Centuriach?…
O takich monstrach, genetycznych mutantach, nie wiadomo czy urodzonych przy użyciu tajnych technologii czy efektów napromieniowania, w Europie (Saksonii, Prowansji, Austrii i Włoszech) nie tylko z ludzi, ale „w łonie krowy”, zniekształconych i bardzo szpetnych, „urodzonych z zębami w gardle”, istnieją również przepowiednie. Lecz Mistrz dodał przy tym wiele razy na pocieszenie: „do końca kobiety nie zaprzestaną donaszać swych płodów we właściwą przystań”.
W tym punkcie należy jeszcze wspomnieć o niuansach mało zrozumiałych, znajdujących się w tekstach prozą i w czterowierszach, sugerujących jednak dość dużo tym osobom, które badają temat nazistowskich tajnych technologii, niemieckiego projektu Lebensborn, przeznaczenia podziemnych obiektów Riese, genetycznych eksperymentów na ludziach nie tylko w obozach koncentracyjnych na terenie Polski i dziwnych opowieści świadków z okresu II wojny światowej (o szarych ludziach, o wielkogłowych posłusznych dzieciach, o wilkołakach).
Prorok z Salon zapowiedział ponadto ataki terrorystyczne, dokonywane w miejscach publicznych przez niewielu (co ciekawe, wzmiankując przy okazji, że będą to nie-ludzie, ludzki pozór), w których zginie wiele osób „gadając”, czyli… rozmawiając przez komórkę. Jak już nam wiadomo z co najmniej kilku wielkich zamachów, dokonanych w Stanach i w Europie.
Przepowiada nam w przyszłości szczyt na Malcie, który skończy się wielkim zamachem. Przy czym używa rzadko używanego wyrazu: pikiel, he, możemy w nim pojąć zagadkę: szczyt peak-oil.
Efektem zamachu może być także uderzenie ogniem z nieba w jakieś bodajże hiszpańskie miasto, oraz w ważne gmachy międzynarodowych instytucji w miastach nad wielkimi rzekami.
Co jeszcze?
Nie znalazłam (może jeszcze nie) wypowiedzi na temat ruchu promującego homoseksualizm, innego poza tym zgromadzonym pod sztandarem Swobodnego Ojca. Tu Nostradamus wydaje się być szczególnie delikatny i nie wypowiada się w żaden sposób (a potrafił, potrafił poironizować z nami współczesnymi!). Czemu? Powiem, dlaczego mam nie powiedzieć? Otóż oczekiwanym zbawcą ma się okazać „mąż nie mąż”, „mężczyzna nie mężczyzna”, „człowieczeństwo z jakiegoś prostodusznego kręgu niebieskiego”, „zraniony w udo”. Już widzę uśmieszki. Nie, „nie będzie to” homoseksualista, czyli „mężczyzna zniewieściały”, bynajmniej (posiłkuję się cytatem). A więc kto?
Może doskonały hermafrodyta, kamień filozoficzny dziejów, doskonała kobieta w doskonałym męskim ciele?
Ciiiicho sza.
Bądźmy delikatni, tak jak był Nostradamus w tym czułym właściwie dla wszystkich względzie…
Poza tym dostajemy informację o badaczach. Dziwnych badaczach. Międzynarodowych, posługujących się wszystkimi językami świata. Często się nad tą zapowiedzią zastanawiam. Bo czasem Nostradamusowi chodzi o urządzenia informatyczne, explorateurs, czy to nie wyszukiwarki internetowe? A czasem o naukowców, wędrujących po świecie i tworzących ponadnarodowe grupy posiadające scalone informacje. Owi badacze przyczynić się mają do ujawnienia „tajemnic Książąt” i odkryją powszechnej opinii wiele zatajonych i niejasnych sekretów ludzi u władzy. Ktoś z nich odkryje coś dla siebie tak bulwersującego i potwornego, że zdradzi tajemnicę wrogom. Mówi o jakichś tajnych eksperymentach badawczych, wdrożonych natychmiast w życie, w okolicach Pirenejów…
Wszystko to jest teraz właściwie w pełni czytelne, zrozumiałe, choć w dużej mierze jeszcze nie spełnione. Ale nigdy nie zostało przez Proroka napisane tak, jak ja to teraz opisuję. Rozproszył wszystkie te informacje w wielu miejscach, tekstach, utworach poetyckich. Ot, rzucał perełki tu, tam, opisując pogodę albo jakieś polityczne perturbacje. Wyłuskuję je dla was, bo wiem, że przedarcie się przez te dziesiątki stron w starofrancuskim stylu jest dla większości niemożliwe. A nawet dla „uczonych w piśmie francuskim” także, bo tu trzeba nie tylko znać język, a jeszcze astrologię i historię, ezoterykę, no, i myśleć, myśleć, myśleć. „Pismo delfickie jest najtrudniejsze do odczytania na tym świecie, a zależy od znajomości samego siebie/wiedzy z samego siebie” – cytuję Mistrza. Badam więc, wdzieram się, zbieram perełki, a wnioski pozostawiam. Może na później, może komuś mądrzejszemu. A może tylko po to, aby się zadziwić, że to wszystko, cała ta wiedza, przed-wiedza była i jest możliwa, prawdziwa i tak wciąż boleśnie, paląco aktualna…