Dobre filmy i lektury. 5.

„Oppenheimer” – film z 2023, USA. Długi. Napięcie zaczyna się mniej więcej w połowie filmu, wcześniej nudnawy, trzeba znać i lubić historię, aby rozumieć akcję nie z naszego kraju i kontynentu. W drugiej części akcja nabiera dramatyzmu i przykuwa bardziej uwagę.

„Robot” – 1961, film polski, wg S. Lema. Rok 2000 opisany 40 lat wcześniej. Dowcipny. Samouczący się android i maszyna do pisania, ot, duch epoki.

„Milcząca planeta” – film z 1959, adaptacja książki S. Lema „Astronauci”. Ciekawostka z czasów komunistycznych, ździebko sprzed ery kosmicznych podróży, produkcji NRD i polskiej. Klimat z czasów zimnej wojny i rywalizacji „internacjonalnej” wyraziście zachowany. Aktor w tamtych czasach grający zawsze Lenina, jest polskim inżynierem cybernetykiem, ciągle ze śrubokrętem pod ręką, konstruktorem gadającego robota wypisz wymaluj skopiowanego potem w „Wojnach gwiezdnych”! Amerykanie to nieprzyjemni i zarozumiali imperialiści, Ruscy szlachetni i w technologicznym przodzie przed nimi, wyznają internacjonalizm. Mamy zatem Rosjanina, Amerykanina, czarnoskórego z Nigerii lub Konga sądząc po intensywnej smagłości, Chińczyka i Japonkę oraz Hindusa i Polaka, czyli reprezentantów ludzkości, wygłaszających propagandowe mowy i deklaracje, lecących wespół zespół na Wenus.

„Yellonstone” – dwa ostatnie sezony dostępne na Netflix, serial USA, z Kevinem Kostnerem w głównej roli. Rezerwat amerykański, gdzie nie tylko mieszkają i żyją kowboje ze swym farmerem i jego rodziną, ale panują stare amerykańskie prawa i pierwotne prawo pięści. Męskie typy, dobrze prowadzone postaci, także psychologicznie i psychoanalitycznie. Córka farmera, samca alfy, jest samicą alfa. Są też inne samce, które mają swoje moce, nie tylko zabijania, ale i lojalności, podporządkowania się, wierności po grób.

„Kochanica Francuza” – z Meryl Streep i Jeremy Ironsem. Film z 1981 roku, już mało pamiętany. A kiedyś ważny i podobał mi się, gdy oglądałam go kilka razy w opustoszałym kinie w czasie stanu wojennego. Pomysł fabuły polega na skonfrontowaniu ze sobą losów niezwykłej młodej kobiety z XIX wieku żyjącej pod presją małomiasteczkowej obyczajowości ze współczesną wyzwoloną kobiecością aktorki, która ją gra w filmie. Meryl robi po latach wrażenie, tak jest inna od później granych postaci. Film literacko przegadany, teraz to widzę, kiedyś to mnie nie raziło, bo więcej czytałam, niż oglądałam.

„Cylinder van Troffa” Janusza Andrzeja Zajdla, książka z 1980 roku. Bohater wraca z kosmosu i zastaje Ziemię z 2241 roku (znamienna data nostradamusowa, skąd ją znał?). Na Księżycu egzystuje elita ludzkości w stworzonych przez siebie osiedlach, która opuściła planetę licząc na naturalne wymarcie „złej odmiany” ludzi i planowany powrót. Jednak warunki księżycowe powodują ich szybką degenerację, szybszą niż tych na Ziemi. Ziemia pokryta jest ciemnymi płytkami fotowoltaicznymi, pośród których resztki ludzkie żyją w nadbudowywanych ciągle do góry miastach. Jest komunikacja automatyczna (nie ma czegoś jak ucząca się AI, ale jest pełna automatyka i robotyzacja, roboty są komunikatywne i usłużne). Samochody same jeżdżą po wyznaczonych trasach, i aby móc wybrać się w dowolną drogę bohater musi zniszczyć sześć robotów naprawczych, które chcą jego pojazd znowu przesterować. Niektórzy wykluczeni ludzie z przedmieść wychodzą nocą i niszczą latarnie uliczne, po czym zjawiają się roboty i wciąż je naprawiają. Ludzie z miasta bawią się okrutnie nudząc, każąc wykonywać robotom czynności, których te nie mogą wykonać. W sklepach i automatach jest zawsze syntetyczna żywność nie wiadomo z czego produkowana. Generalnie wszyscy głupieją, brakuje kobiet, są klonowane, panuje poliandria, miasto trwa, samonaprawiające się nawet gdy ludzie wymierają. Za to szczury robią się inteligentne.

„Zagadka Kodu Leonarda da Vinci” – filmowy dokument National Geographic z 2005 roku. Wywiady m. in. z Danem Brownem, Umberto Eco, Henry Lincolnem, na temat tajemnic związanych ze świętą krwią rodu Chrystusa. Polecam! Ogląda się dobrze, a nawet coraz lepiej. Pamiętajcie, że rozkminianie dawnych tajemnic odbywa się obecnie w bardzo zmaterializowany sposób, stąd nieuchronne błądzenie umysłu. Żadnemu z rozmówców nie przychodzą do głowy wyjaśnienia duchowe, subtelne, spirytualne, że np. kielich to ciało niematerialne, że chodzi o połączenie świadomości ego z animą, itd. Dużo ciekawostek dla myślących i śniących inaczej. Od siebie powiem tak: mój Mistrz pozostawił kilka rozrzuconych sugestii sugerujących to i owo, względem przodków świętego króla leczących skrofuły, i niego samego, który był i narodzi się, lub zostanie odkryty. Badając sprawy trafiłam przed laty na omawiane w filmie teorie, także Les dossiers secrets, które są nader interesujące także w porównaniu z kilkoma czterowierszami. Odnoszącymi się do tajemnicy Rennes-le-Chateaux, czy rodów Merowingów, Burbonów i Habsburgów. Nie doceniacie zawartości dzieła mojego Mistrza! Ponadto śniłam, kilka lat wcześniej przed poznaniem owych książek i przeczytaniem centurii po francusku. Była tych snów cała seria. W jednym z nich odtworzyła mi się pamięć starożytnej kobiety przybyłej z daleka do Francji, związanej z Jezusem, która urodziła córkę. Ważny dla niej mężczyzna żył jeszcze długo w Azji Mniejszej. Nigdy się już nie spotkali. Ona dźwigała brzemię dziedzictwa krwi królewskiej. Nie wiem czy był jej mężem, jakoś w to wątpię. W końcu J. Ch. miał rodziców i skądś i od kogoś pochodził! Miał również braci. Był potomkiem Adama, a jego matka nosiła miano Maria. I tu chodzi o krew Adama, pierwszego nieskażonego genetycznie ziemskim życiem człowieka. Kobieta z mojego snu miała córkę, o imieniu Ta-mar. (W filmie Sarah). Żyła w grupie uchodźczej ludzi, którzy kultywowali boski przekaz. Była bardzo ortodoksyjna. Towarzyszyła jej kobieta, którą nazywała siostrą, o imieniu Mar-ta. I jakiś starzec. Owe zwyczaje odnalazłam opisane w książce „Święty Graal, święta krew” (ta książka też zbacza na manowce materialne, i jest warta fragmentarycznie, ale ma w sobie sporo ciekawych pomysłów). Wygląda jednak na to, że autor ma rację w tym, że Maria to był tytuł w rodzaju „dziedzicząca królowa”, dlatego obowiązywał ową kobietę szereg obostrzeń. Spełniała je z wiarą, pomimo że wiedziała, że są po nic. Córka musiała myć się i oczyszczać za każdym razem, gdy dotknęła czegoś zakazanego (nieczystego), np. kota. Nie mogła żyć jak jej zwyczajni tubylczy rówieśnicy, ani rozmawiać w ich języku. Nie rozumiała tego, buntowała się. Kiedy indziej śniłam oczami Dagoberta z Merowingów. Morderczy cios nożem w plecy obudził mnie któregoś ranka. Losy ściganych potajemnie i mordowanych potomków świętego króla pojawiały się co rusz, aż do małego Ludwika, chronionego przez księdza w XVIII wieku. O templariuszach również było co nieco. Miałam sporo tych wglądów, ale kogo to interesowało? Trzeba czekać na modę, a jak moda się pojawia to pewność, że informacja kluczowa jest już sterowana. I tyle. Twarz dziennikarki prowadzącej wywiady i jej minki są dowodem.
Trafiłam na ten film na YT dokładnie w czas formującego się nowiu w Byku 7 maja 24 roku. Księżyc pod promieniami Słońca. Jakby ktoś nie rozumiał, Luna w znaku swego wywyższenia (egzaltacji) jest ważniejsza od Słońca, czyli Królowa z Wieży w ramionach Króla, któremu udziela swego splendoru, sama znikając za jego postacią. Minęła niedawno Wenus, w godności swego znaku, więc może nosić królewskie dziecko w brzuchu, córkę. Wędrują oboje ku Jowiszowi, patronowi Kościoła, a za nim staje przed nimi wywrotowy Uran, rewolucja.

4. Dobre filmy

„Zielona pożywka” (Soydiers green) – film s-f z 1973 roku. Jeden z kilku kultowych produkcji swego czasu, gdy nie było jeszcze współczesnych ograniczeń, sterowania informacją, ubarwiania treści efektami specjalnymi, młócenia tematów i przekręcania, i to ludzie pisali scenariusze, posiłkując się nierzadko śnieniem, stąd owe prorocze właściwości wielu treści. Akcja dzieje się akurat w latach 20. XXI wieku, gdy Ziemia obumiera, a ludzka cywilizacja przeżywa kryzys. Eutanazja, racjonowanie żywności, płoty, donosy, elita żyjąca w strzeżonych apartamentach i za murem, produkująca żywność oficjalnie z hodowli glonów morskich, ale w istocie z… Brr, smutny, zastanawiający, wstrząsający chwilami i przerażający. Tym bardziej, że wiem z lektury mojego Mistrza, że ten zmyślony proceder naprawdę się pojawi… [CDA]

„2033” – meksykański film s-f z 2009 roku, reż. Francisco Laresgoiti. W 2033 roku wojsko kontroluje miasto, które kiedyś było Meksykiem, odbierając ludziom możliwość wyznawania wiary i wolność słowa. Grupa śmiałków postanawia obalić reżim. Starsze filmy s-f, i te z pobocza dystrybucji miewają w sobie prawdziwe przesłanie. Tutaj związane z wpływem mocnych zmieniających świadomość narkotyków. [YT]

„Podróż do wnętrza Ziemi” – film USA z 2008 roku. Połączenie Verne`a, Conan Doyle`a i Burroughsa, a nawet można znaleźć nawiązania do Jądra Ciemności Józefa Conrada i Ostatniego Mohikanina. Nie Islandia a Alaska, aktorka o miłej urodzie, choć jak zawsze w filmach przygodowych brak mi zwyczajnie inteligentnej i aseksualnej dla supersamców brzyduli. Występują aktorzy o urodzie indiańskiej, a nie chińskiej czy japońskiej, brak barwy afrykańskiej, więc całość nie budzi kontrowersji. Zamiast vernowskiego Islandczyka mamy zbiegłego z katorgi Rosjanina. Nie ma epatowania potworami i bajkowymi wnętrzami. Anturaż przyrody sprzed potopu w połączeniu trochę z dalszą prehistorią. Daje się oglądać bez większej przykrości i znudzenia. [CDA]

Czeskie cudo z 1961 roku, czyli roku lotu na Księżyc. „Przygody barona Munchausena”, po czesku nazywającego się Prasil (pra-moc?). Prześwietny świat ożywionych klasycznych ilustracji. Na księżycu spotykamy oczywiście pojazd z książki Verne`a „De Terre a la Lune”, czyli „Z Ziemi na Księżyc”. Wędrujemy po Morzu Śródziemnym w brzuchu wieloryba, walczymy z armadą turecką, baron oczywiście przemieszcza się na kuli armatniej itd. itp. Dowcipne, piękne, inteligentne. Tego SI by nie wymyśliła. Im bliżej naszych czasów tym sztuka filmowa robi się zgrana, ograna i przegrana. [YT]

Szperając po starych ilustracjach do powieści fantastycznych trafiłam na ciekawy dla mnie trop. I znalazłam „Tajstwiennyj ostrow”, radziecką wersję „Tajemniczej wyspy” Verne`a z 1941 roku (tak, kręcono wtedy w ZSRR z rozmachem wielkie i mniejsze produkcje dla podniesienia serc w wojnie ojczyźnianej). Film czarno-biały, wśród aktorów prawdziwy Afroamerykanin słabo dukający po rosyjsku, napisy automatyczne bardzo kiepskie, więcej można zrozumieć z oryginału. Warto go spowolnić do 75 procent, dawne filmy bywały kręcone na szybszych kamerach. Otóż ta wersja, bardzo kochana przez Vernowców opiera się ściśle na książce i ilustracjach do niej! [YT]

Kolejna z 1946 radziecka adaptacja książki Verne`a „Piętnastoletni kapitan”. Naprawdę bardzo dobra, także jak poprzednia posiłkująca się dawnymi ilustracjami z powieści. Młody aktor utrzymał rolę. Poznajemy tu Negoro, w jego wcześniejszej złej wersji przestępcy, a późniejszego Ayrtona, który w „Tajemniczej wyspie” odsiadywał karę porzuconego na wyspie zesłańca. Niania Murzynka śpiewa kołysankę dzieciątku w stylu soul, acz po rosyjsku. Są napisy po polsku. [CDA]

Trylogię Vernowską zakończyłam pierwszą z kolei adaptacją radziecką, z 1936 roku. „Dzieci kapitana Granta”. Można rozpoznać tych samych aktorów z następnych filmów serii. Znów warto spowolnić odtwarzanie. Ten film ma najmniej typowych dla propagandowców radzieckich szczegółów. Współczesny widz może ich nawet nie zauważyć. To coś zdarza się w błysku oka małego chłopca, zapewne pioniera wybranego spośród elity młodzieży na legendarnym obozie Artek, w manifestowaniu równości rasy białej (sowieckiej) z czarną i czerwoną. Mamy podobną konwencję trzymania się fabuły i ilustracji książkowej i to jest najciekawsze w owych trzech produkcjach. Ogląda się dobrze, przygody biegną wartko, jak to u Verne`a, który nie lubił rozwlekłości. Są uczucia, odwaga, tęsknota, wierność i wiara, więc typowy ludzki świat wyobraźni. Widzimy nawet czarnych niewolników i autentyczne zwierzęta z innych kontynentów, aligatory, strusie, papugę, acz brakuje kangurów, a kondor jakiś taki lalkowaty się wydaje. [YT]

Tai ci. Taniec smoka. Zobaczyłam pełny układ po raz pierwszy na warszawskich treningach tej chińskiej sztuki dopiero po kilku sesjach ćwiczeń grupowych. Wcześniej wszyscy ćwiczyliśmy w ciemno. Kiedy patrzę teraz na doskonałe wykonanie chińskiej mistrzyni jedno przychodzi mi do głowy. Ze znanej przepowiedni.
„Dalekie błota porzuci Azjata,
A smok odnowi swe lice.”
Nie przestanę wspominać tego krótkiego epizodu w moim życiu, tak był ważny. Tai ci uchroniło mnie od najgorszej depresji, jaką można sobie wyobrazić, pełnej koszmarnego strachu. Zapewne coś się dopięło z ciemnych sił. Groziło najgorszym. Cały ten taniec pokazuje, jaka to wielka i mocna sztuka odcinania wszelkich podpięć, manipulacji i tajnych wpływów. Nazywają ją walką z cieniem. Wciąż powtarzam tę historię, bo może komuś się przydać. Masz depresję? Zamiast do psychiatry po psychotropy może najpierw spróbuj chińskiej gimnastyki? Qiqong jest równie skuteczny, teraz nim się wspieram, ale już nie w depresji, a w zwyczajnej starości.

„Glen lub Glenda” – film czarno-biały z 1953, występują: reż. Edward D. Wood Jr, Bela Lugosi, Lyle Talbot. Pouczające w myśl dawnej, jeszcze freudowskiej psychoanalizy i seksuologii, i udramatyzowane w duchu epoki kina.

„Metropolis” wersja naprawiona w 2022 roku, reż. Fritz Lang, klasyka filmu niemego. O! Nadaje się na długi zimowy wieczór. I duży ekran. Choć napisy tylko po angielsku. Ale w końcu to film niemy, więc można skorzystać z tłumacza. Bardzo piękna odrestaurowana wersja tego wizualnego modernistycznego arcydzieła, które w niczym się nie zestarzało w swym przesłaniu. [YT] Można też znaleźć wersję koloryzowaną z podłożonym głosem aktora, ale tylko po angielsku.

„Absolwent” – film USA, w roli głównej Dustin Hoffman, Anne Bancroft. Młody Hoffman dostał rolę dla siebie archetypową, świetnie obrazującą charakter znaku Byka. On sam spod Byka, nieduży, ale o wyrazistym torsie i karczek byczy też ma, nie mógł odegrać lepiej furii namolnego uporu, gdy bohaterowi objawia się Wenus, którą mógłby stracić. Na koniec sławny pojedynek w kościele, bykiem w teścia. Pamiętam, oglądałam ten film po raz pierwszy w TVP w Filmotece Arcydzieł, jeszcze bodaj w latach 70. Jakie wtedy zdziwienie, młodej osoby bliskiej matury. Co za świat w tej Ameryce! Chłopak po szkole dostaje od rodziców jaguara na start w życie, basen przy domu, wyposażenie kuchni, sypialni, te drogie drinki, luksusowe hotele, obsługa, piękna pani Robinson, grana przez niezrównaną Anne Bancroft uwodząca i rozdziewiczająca na zimno młodego kochanka. Bar dla samochodziarzy, lokal z głośną rockową muzyką i odważnym striptizem, jedynie podejrzliwy cieć w kamienicy w Berkeley wydał się nam znaną charakterystyczną osobistością… Ech, cała otoczka amerykańska nic się dotąd nie zestarzała… Taka jest legenda bogatych Stanów do dzisiaj, nie zmieniona, mimo upływu ponad pół wieku od realizacji filmu, choć zapewne wiele się tak naprawdę zmieniło, i pewnie na gorsze. Bo, ile można pławić się w bogactwie utraciwszy, jak pani Robinson serce i duszę na rzecz wygód materialnych już tak dawno temu! [CDA]

3. Dobre filmy

„Matrix 4, Zmartwychwstanie – 2018, reż. Lara Wachowska. obejrzałam go po raz drugi po premierze i zmieniłam zdanie. Jest spokojniejszy od poprzednich, bardziej hm, kobiecy i można znaleźć ciekawe inspiracje, ja znalazłam. Z wędrówek sennych. Ta ostatnia ucieczka, motocyklem przez strefę śmierci, stosy rozbitych samochodów, jak pole zdechłych koni przed przejściem w nicość, ogień, granica 8/9. Wjazd na najwyższe piętro, poziom 10. I wybór, znów w przejawienie, czy wyżej. Na koniec to wyżej okazuje się lądowaniem w fizycznym ciele, ze świadomością. Jest też kwestia połączenia półkul, żeńskiej i męskiej. Można się dopatrzeć postaci boskich. Jest co oglądać. A dojrzałam dopiero teraz, że tylko jedna Wachowska to zrobiła, Lara.

„Siła” – Netflix, serial, I sezon. Zawiesiłam oko na kilka odcinków, wchodząc w historię stworzoną na kanwie emancypacji świadomości kobiet w stylu multi-kulti, akcja bowiem dzieje się w różnych rejonach świata. Kobiety zyskują szczególną moc, a mężczyźni ją tracą. Oprócz tych, którzy zdolni są zmienić swój stosunek do kobiety jako takiej i uznać jej równoważność.

„Eksperyment Filadelfia” film z 1984. Bardzo ciekawy! I czuć w nim jakąś prawdę o tajemnych skutkach tego eksperymentu, zakamuflowaną w zgrabnej fabule.

„Mroczne miasto” – film s-f z 1998. Poprzez śnienie uzyskujemy Wiedzę, nawet jeśli służy za treść do opowiadania, scenariusz filmu fantastycznego, czas pokazuje prawdę, która przejawiała się wcześniej w świadomości co wrażliwszych, czy to we śnie, czy w wizjach, albo spontanicznych wglądach i inspiracjach. Sama napisałam cały szereg opowiadań o tematyce metafizycznej, zawartości tzw. księgi akaszy, dotyczącej naszej planety, gry i gatunku, ich treść, bohaterowie, przenośnie, symbolika przychodziły do mnie w intensywnych snach trwających po wiele godzin, które pozostawiały nieodparty przymus, aby je zapisać i opisać. Ten film jest owocem, moim zdaniem, z takiego źródła. W moich snach przybysze pojawiali się jako Panowie Wszechświata, towarzystwo nader ponure i niskowibracyjne, którego jakiekolwiek zbliżenie powoduje u ludzi ogromny lęk i depresję, ponieważ wibrują tak nisko, że niżej chyba już nic nie ma.

„Stowarzyszenie umarłych poetów” – film z 1989. Puszczam go sobie od czasu do czasu i oglądam z uwagą, bo coś w tym jest…. Stowarzyszenia Poetów od wieków podtrzymują ducha człowieczeństwa przynajmniej w naszej cywilizacji (nie wiem jak jest w innych, ale może podobnie, bo to atawistyczna potrzeba bytu i wyrazu). Piękny film. Po latach coraz bardziej bije z niego człowieczeństwo, to coś co odróżnia nas od cyborgów, którzy zaczynają się już formować, lokalizować i środowiskować kulturowo, choćby przy pomocy filmów pisanych przez AI.

„20 000 mil podwodnej żeglugi” – 1954, prod. Walt Disney, grają Kirk Douglas, James Mason, reż. Richard Fleischer adaptacja powieści Jules`a Verne`a. Laureat dwóch oskarów. Okręt podwodny odtworzony dokładnie według opisów i ilustracji z książek pisarza, w których wystąpił kapitan Nemo. Przyjemność oglądania.

„Matrix – teorie spiskowe” – 2021, film dokumentalny Rodneya Aschera. Rzecz o tym co się dzieje w mózgach fanów światów wirtualnych i jak to wpływa na świadomość zbiorową ludzkości. Wart obejrzeć dla uświadomienia sobie niebezpieczeństwa trans-humanizmu, które szybko rośnie. Stoimy na progu ewolucji świadomości, jak orzekł to już ponad 40 lat temu Stanisław Lem w „Golemie XIV” i „Głosie Pana”, a także w „Masce” i „Cyberiadzie”. Od nas zależy, w którą stronę pójdziemy, uporządkowanej systemowej maszyny, czy wspólnoty opartej na miłości i wzajemnym szacunku dla indywidualnych cech jednostek.

„Dune” – 2019, najnowsza wersja, część pierwsza, dopiero obejrzana po raz drugi, powoli i w skupieniu, odkryła mi swoje pustynne piękno. Czekam niecierpliwie na część następną.

„Jane Eyre” – film z 1943, czarno-biały, reż. Robert Stevenson, scen. Aldous Huxley, wyst. Joan Fontain, Orson Welles, mała Liz Taylor, czarno-biały. Wart obejrzenia ze względu na staranny scenariusz napisany „okiem i piórem męskim”, co tej kobiecej historii dodało symbolizmu i psychoanalitycznego archetypizmu, bowiem kończy je Boskie Małżeństwo i narodzenie Syna, rzecz w innych interpretacjach traktowana jako zwykły romansowy happy-end. Oraz grę aktorów, staranność psychologiczną i dramatyczną. W tych starych filmach najbardziej zestarzała się oprawa muzyczna, niestety.

„Twoje imię. Kimi no Na wa” – japońskie anime. Lubię oglądać, gdy żadna zachodnia fabuła mnie nie kręci. Co prawda traktuję również wybiórczo i nie wchodzę w światy mroczne, czarnej magii i horroru. Ten filmik oparty jest na mistycznej wiedzy ze snów. Mamy zamianę polaryzacji jednej duszy, która wcieliła się w dwa aspekty, męski i żeński prawie jednocześnie i szuka swojej drugiej połówki w obrębie świata materii ograniczonego czasem i przestrzenią, czyli wewnątrz matrycy karmicznej. Którą w filmie reprezentują sploty i węzły tkane przez przodkinie, czyli po naszemu tkaczki Mojry. W sieć przyczynowo-skutkową (linie pociągowo-autobusowe) ingeruje siła spoza granicy czerwonej, karmicznej, czyli kometa, która burzy porządek w cyklu co 1200 lat, o ciekawym imieniu nieprzewidywalnej bogini Tiamat. Ta siła to wyższa Jaźń, co prawda nie sam Bóg, lecz zbiorowa świadomość egzystująca między czerwonymi splotami pierwszej i kosmicznymi drugiej. Jest też niecka i ogień czyli ta druga granica, do nieprzejawienia. Ogląda się dobrze.

„Spirited away: w krainie bogów” lub „Kraina Bogów” – anime, film Miyazakiego, 2001. Znów zwiedzam świat po drugiej stronie, świat snu, dzięki japońskiemu Studiu Ghimli. Ha, ludzie-świnie, konsumpcjoniści, Jarek Bzoma o nich pisał, gdy śnił oczami innych mieszkańców Ziemi, których nie widzimy, bo mają wibracje 14 razy przyspieszone. Brodaty facet pajęczak, z trzema kończynami po jednej i trzema po drugiej, zawiadujący pracą w kotłowni, opisany przez Nostradamusa jako najwyższy wytwór ludzkiej ewolucji bez Boga. Babcia Lilit w roli baby Jagi. Same Głowy, wiecie? spotkałam się tak kiedyś z Lemem w pewnej restauracji w świecie snu, był taką gadającą głową przesuwającą się po podłodze na maleńkich nóżkach. I tak dalej, i tak dalej.

„Indiana Jones i kryształowa czaszka” – reż. Stephen Spielberg, jedna z ciekawszych części z serii o Indianie.

„Indiana Jones i tarcza przeznaczenia” – 2023, w stylu i na swoim dobrym przygodowym poziomie, z efektem komputerowego odmładzania głównego bohatera. Niemniej ten stały poziom nie został podbity, jak poprzednimi razy się zdarzało.

„Awatar. Istota wody” – 2023. Wizualnie piękna baśń z infantylnie familijnym wątkiem zdominowanym przez dzieci, który bardzo popsuł wrażenie i nadzieje pokładane w filmie po znakomitej i dorosłej pierwszej części. Nie zrównoważyło tego rozczarowania nawet zabijanie wielkich zwierząt podobnych do wielorybów. Chętnie powrócę do I części, aby ten efekt zdziecinnienia zapomnieć. Reżyser chyba też nie był z tego zadowolony.

„Australia” – film z platformy Disneya, nie wiem czemu spodziewałam się czegoś na wzór „Pożegnania z Afryką”, bo monumentalizm przestrzeni to obiecywał, ale szybko się rozczarowałam. Aborygeni gloryfikowani i uszanowani nadzwyczajnie, chłopiec-mieszaniec obiecuje coś na kształt ewolucji świadomości białej rasy w stronę aborygeńskiej percepcji drugiej strony i współpracy z żywiołami. Poza tym romans z domieszką komedii i robionego na kolanie scenarzysty dramatu.

„Znachor” – film czarno-biały z 1937, z Junoszą-Stępowskim w roli głównej. Element komediowy wprowadza jak zawsze Mieczysława Ćwiklińska. W tych starociach najbardziej interesują dawne obyczaje i świat ogólny, natomiast drażni niezmiennie muzyka.

„John Carter” – adaptacja jednej z książek Edgara Rice Burroughsa o bohaterze oscylującym w mało zrozumiały sposób pomiędzy Ziemią a Marsem. Ciekawe efekty plastyczne. Ogląda się dość dobrze, aczkolwiek wszystko jest w stylu i gatunku. Kto lubi ten ma przyjemność. Niemniej sięgnęłam po książki Burroughsa, a to plus.

„Togo” – 2019, disneyowski film oparty na prawdziwej historii, ze starym Timophym Daltonem w roli głównej. Dobrze poprowadzony, ogląda się z zaciekawieniem i wzruszeniem. Togo jest starym ale niezwykle odważnym i samodzielnym psem przewodnikiem stada psów zaprzęgowych, samcem alfa, dzięki któremu udaje się niebezpieczna wyprawa po leki na zarazę dziecięcą, która opanowała alaskańskie miasteczko pod koniec zimy. Najważniejsze, że mimo napięć i dramatycznych scen wszystko się dobrze kończy.

„Biały Kieł” – 1991, disneyowska adaptacja książki Jacka Londona, z Klausem Marią Brandauerem w jednej z głównych ról. Ogląda się dobrze, scenariusz trzyma się akcji powieści, film bardzo porusza serce, pokazując ludzi nie ludzi i psy nie wilki. Niemniej sama treść opowieści Londona mocno została ulizana względem naturalistycznej i dzikiej okrutnej prawdy o przyrodzie i ludzkiej naturze oddanej przez pisarza. Ten film ma drugą część, ale jej nie polecam. Kompletnie nie-londonowska i mocno sentymentalna, nie udało mi się na niej nawet zawiesić oka.

„Szwajcarska rodzina Robinsonów” – dawna, jeszcze w technikolorze z 1960 roku adaptacja znanej powieści przygodowej Johanna Davida Wyssa, której akcja dzieje się w czasach wojen Napoleońskich, od których tytułowa rodzina próbuje uciec do Australii. Po drodze trafia się wypadek i lądują rozbitym i opuszczonym okrętem na bezludnej wyspie gdzieś między Malezją a Nową Gwineą. Budują tam sobie dom na drzewie i wiodą pracowite i szczęśliwe życie. Gdyby nie dorastający synowie potrzebujący żon i piraci lądujący w okolicy, wszystko byłoby dobrze. Naiwności są do przełknięcia, jak to w takich przygodowych historiach dla młodzieży.

Dcn.

2. Dobre filmy

„Krab” – szwedzki, post-apo, 2022. Północne zimne klimaty i okoliczności, walący się w wyniku ostatecznej wojny świat, zdziczali ludzie okupujący miasta, uchodźcy, przemieszczenia. Bohaterka utraciła córkę i bierze udział w ryzykownej akcji komandosów przetransportowania zabójczego wirusa w specjalnej kapsułce na teren zajęty przez wroga. Wszyscy po drodze giną, ona walczy z ostatnim kolegą, który dojrzał do wyrzucenia kapsułki do morza, zostają uratowani przez swoich i uznani za bohaterów. Wirus dociera do laboratorium, gdzie ma być rozmnożony i zastosowany jako broń biologiczna. Wtedy nawrócona bohaterka w ostatecznej determinacji porywa go i skacze z nim do morza. Świat zostaje uratowany, acz poddany dalszej destrukcji i przemianie. [Obejrzane na Netflix]

‚Księżniczka Mononoke” jap. Anime, 1997. Piękna opowieść wzięta ze świata snów wysokich i dziejąca się na trzecim zielonym poziomie wyobrażeniowym. Książę zraniony śmiertelną klątwą poszukuje na nią rady, docierając do jej źródeł. Są postaci archetypowe, odpowiadające bóstwom gatunków, Duch lasu, władczyni w typie Lilith, ale nie do końca ona, dzika kobieta, białe wilki jej posłuszne. Klątwa objawia się zatruciem krwi i postępującym opasującą wężową plamą na przedramieniu. Sprawy dobrze się kończą, mądrości przyrasta. Ludzki film. [Netflix]

„Ruchomy dom Hekuru” – anima jap. 2004. Archetypy takie jak Sofia, Lilit, archanioł Michał, strażnik, Pajac, przekraczanie wymiarów, świetnie się nadają jako ilustracje symboliki sennej. Do tego piękne ilustracje, kolorystyka i pomysłowość mechaniczna rodem z książek XIX wiecznej fantastyki, w klimacie znaku Wodnika. Piękne i wciągające. [Netflix]

„Kierunek noc” – serial belgijski, 2 sezony, wg książki Jacka Dukaja, współpraca Tomasz Bagiński. Trzyma mocno w napięciu i nie ma chwili przestoju, aż trzeba sobie dawkować historię ze względu na emocje. Akcja na skraju życia i śmierci, przetrwanie z widmem końca świata, a więc kompletną beznadzieją w tle. Psychologia uproszczona, ale wartkie zmiany i wątek duchowy też jest, co stawia serial wyżej niż inne popularne produkcje. Widać jak ludzie popadają w emocje, wywala z nich pamięć i urazy, po czym aby znaleźć równowagę i współpracować, a zatem przeżyć choć jeszcze trochę, muszą dokonać ekspiacji, wyznania win i przebaczenia sobie. [Netflix]

„Oliver Twist’, ang. film z 1948, reż. Dawid Lean, czarno-biały. Niesamowicie wciągnęła mnie poetyka ciemnego świata, Londynu zamienionego w istne piekło minusowych śnień, w którym znaleźć można i most cienki jak ostrze miecza nad ulicą, i Czarnego w osobie brodatego fałszywego Saturna z wielkim nosem jak z koszmaru, patronującego żydowskiej religii, i upadłą Lilith, i upadłego w zło pretendenta do spadku po bogatym bezdzietnym ojcu. Który niczym starszy brat świetlistego Olivera-namaszczonego usiłuje zatrzymać go i osadzić w owym piekle biedoty, złodziei, spryciarzy, morderców, prostytutek, przekupnych głupców i nawiedzonych. Jak na sens imienia i nazwiska mały Naoliwiony, nasienie Jasnego Boga kończy na szczycie dachu, o krok od Nieprzejawienia i wyjścia z tego świata całkowicie, trzymający się Pętli zawieszonej na kominie, która odwróci jego podły los na dobry. Zagubione świetliste dziecię Jasnej Strony, bierne pośród toczących się wokół niego wypadków, jest jak ziarno Wiru, który samoistnie wyrzuci go z dna ciemnego świata na falę, zostanie odnalezione, a ciemny „brat” runie w przepaść. Jest też pies-strażnik, są pilnujący porządku i prawa, wszystko jak ze snu. Warto było obejrzeć. Hm, do tej pory nie posądzałam Dickensa o metafizyczne inspiracje, ale zmieniam zdanie. [You Tube]

„Wszystko wszędzie naraz” – 2022, scen. & reż. spółka Daniels. Małe zaskoczenie, początek męczący i myśl: jeśli to tak dłużej pociągnie, to wysiadam, ale akcja przeszła w absurdalne i na ogół komediowo-satyryczne prędkie metamorfozy w stylu matriksowym i dała się obejrzeć. Oparta na pomyśle: gdy wykonasz najgłupszą czynność w jednym świecie (mentalnym), to robisz skok kwantowy do alternatywnego świata, gdzie żyją wszyscy inni znajomi, ale w innych konfiguracjach i z innymi osobowościami. Ten pomysł głupi nie jest, opiera się na nim programowanie mózgu, a usłyszałam o nim po raz pierwszy ze 20 lat temu od człowieka poznanego na czacie, który opisał mi sposoby leczenia stosowane przez pewnego bieszczadzkiego szeptuna. Wypisz wymaluj. Podnieś nogę i oprzyj ją po drugiej stronie proga, a przez drugą przepleć rękę i złap się za nos, wymawiając równie głupie zaklęcie. Zamknij oczy, obróć się trzy razy, potem cztery w drugą stronę, ukłoń się, podskocz i spluń przed siebie. Itd. itp. tu doprowadzone do perwersyjnego kunsztu na granicy złego smaku, ale do zniesienia. Rzecz zaczyna się w chińskiej pralni, która w amerykańskim slangu jest symbolem świata chaosu (wiem, bo trafiła do symboli sabiańskich znanych astrologom). I tam się zapewne kończy, jak mniemam, bo dziś dopiero skończę ogląd. Chaos nader ładniutki, śmieszniutki, jakby ktoś pytał. Ot, uporządkowany inaczej nasz świat. A może wstępniak do nowego porządku świata?
Obejrzałam do końca z ciekawością, ale bez zachwycenia. Podwyższona prędkość obrazu i zmiana ról, obrazów, rodem z AI znamionuje nową erę, zmianę percepcji, skok kwantowy w wyższy wymiar, jak zwał tak zwał, choć ludzki mózg nie ogarnia tej szybkości, ani nie biegnie zbyt prędko od obrazka do obrazka, bo jeszcze serce szuka zaczepienia emocjami, a do tego trzeba się wczuć i mieć czas. Zatem są pewnie jakieś podprogowe sztuczki zapodane. Choć akcja jest dość prosta psychologicznie i zakończenie udało mi się przewidzieć już na początku. W sumie przesłanie jest pozytywne i generujące uczucia, reakcję miłości na wszelkie warianty iluzyjnego przejawienia (choć w tym filmie właśnie okrucieństwo sensu stricte nie występuje, ani strach, bo wszystko jest satyrycznie i kpiąco pokazane). Symbolika też jest inteligentna, gdy już na spokojnie ją rozważyć po obejrzeniu, bo w trakcie nie ma się na to czasu. Jest schizofreniczny, owszem, a raczej rozszczepiony na maksa, ale to pokazuje proces rozkawałkowania świadomości, aby ją scalić na nowo w nowej konfiguracji. Znany w szamanizmie. [Amazon]

„Ojciec Pio”, wł. film fab. biografia, 2000, reż. Carlo Carlei. Horoskop tego człowieka dał mi wiele do myślenia. Na różne tematy. Urodzony w godzinie Skorpiona, pod patronatem Marsa, który zdaje się tak mało mieć wspólnego ze świętością. A jednak: choroby, gorączki, w tym uszne przypadłości (głowa), zapalenie płuc, powołanie do wojska na wojnę (film wszystko streszcza i upraszcza, bo jednak wylądował na froncie, choć na krótko), wreszcie stygmaty na kończynach (Słońce w Bliźniętach, które zarządzają rękami). Jasnowidzenie i bilokacja wsparta stellum Słońca i Merkurego z Plutonem w 8 domu (domu śmierci i odrodzenia, tajemnicy, piekła, cienia) rodziła także demoniczne ataki (Cerbera). Pluton wszedł w grę, jako drugi władca Ascendentu z biegiem czasu, po pokonaniu ego. Widać jak jego transformacyjna moc wpływa na DNA i ciało fizyczne. Można powiedzieć, to moc przyswojonego Cienia, i to nie tego osobistego, a zbiorowego! Drugie stellum to Saturn wygnany w Raku z władcą Księżycem i Wenus, w 9 domu, domu cudów, wiary, kościoła. Był inkarnacją wysokiej boskiej świadomości, nadduszy, być może tej samej, która urodziła się kiedyś Franciszkiem z Asyżu. Wszystkie planety w strefie dnia, żył dla innych i sława była mu pisana. Bo jego dusza była poślubiona Matce Kościołowi, cokolwiek o tym myślimy i sądzimy w naszej ludzkiej małości. Film dobrze się ogląda i wbrew pozorom nie jest mdło-kościółkowy, choć ma dużo skrótów i sentymentalnych uproszczeń, ale taka jest obrazkowa poeta sztuki filmowej w ogóle. Biografie zawsze się o to potykają, jak i sztuka o nie. Co do kwestii duchowych, psychicznych, metafizycznych, zwłaszcza kogoś, kto miał takie układy planetarne, nikt nie jest w stanie się wypowiedzieć miarodajnie, chyba że będzie miał równe mu lub mocniejsze z urodzenia. Ale wtedy zapewne zmilczy i uśmiechnie się do siebie, nie gadając po próżnicy. [You Tube]

1. Dobre filmy

Podaję tytuły dobrych filmów zawsze wartych obejrzenia, nie raniących serca ani duszy.

Dobre to znaczy dobre i ludzkie. A nie tylko ciekawe czy drogie, albo z dobrą obsadą. Od jakiegoś czasu tylko nimi się raczę, dbając o swoją Psyche. Żadnych horrorów, kryminałów, depresantów, seksualnych przegięć i wygięć. Wciągnęła mnie ostatnio animacja, bo wizje i sny z wyższych poziomów, okiem Obserwatora, są jak rysowane i animowane i pewnie zawsze takie były, i musicie to wiedzieć.

– 3 pierwsze części „Gwiezdnych wojen” – nawet gadające sympatyczne roboty się nie zestarzały. Nie mówiąc o technologicznych obrazowaniach. W tych filmach dokładnie widać przestrzeń wielowymiarową, dostępną w snach, dlatego pewne sytuacje niemożliwe w rzeczywistości w filmie się dzieją i już. Np. bohater na czubku wieży wiszący w kosmosie nad przepaścią bez żadnego kombinezonu. Jabba to oczywiście egregor pochłaniający energię wyznawców, dla Śniących to oczywiste.

– „Epoka lodowcowa: przygody dzikiego Bucka” – 2022, animacja, prod. am.-kan., reż. John Donkin, któraś z kolei opowieść ze świata lodu, bardzo zabawna, choć wykoncypowana na bazie nowoczesnej nauki oraz poprawności politycznej i genderowej, ale zgrabnie. Mamy zatem słoniowych mamę i tatę opiekujących się dwójką niewłasnych bliźniaków nieokreślonej płci, armię raptorów zahipnotyzowanych ogniem przez złośliwego i zakompleksionego dinozauroida z przerośniętym mózgiem, który chce zawładnąć światem szczęśliwych wolnych istot, wprowadzając weń swoje zasady rodzące konflikt, szalonego jednookiego (!) Bucka, uwodzicielską skunksicę, której mocą jest cuch powalający wrogów na odległość, dobroduszną tyranozaurzycę, którą bolą zęby i dobre zakończenie.

– „The Maker” – 2011, animacja, prod. austral. reż. Christopher Kezelos, film trwa 5 minut, i jest to przypowieść o czasie, stworzeniu i celu istnienia. A także o tożsamości i świadomości jako takiej. Graficznie ciekawa. Stwórca ma postać królika z krzywymi ludzkimi zębami. Klucze wiolinowe służą za pieczęć Alfy i Omegi, tworzących zakres częstotliwości.

– „Klaus” 2019 – animacja, prod. Hiszpania, reż. Pablo Pablos, Anna Apostolakis-Gluzińska. Skończenie dobra i dowcipna opowieść, bazująca na legendzie św. Mikołaja mieszkającego w Laponii i odbierającego listy od dzieci. Klaus jest listonoszem, który nakręca całą bajkę, przy okazji przemieniając się z roszczeniowego leniucha w odpowiedzialnego człowieka. Można prześledzić skąd się bierze zło w ludziach i jak je można pokonać. Także znaleźć kontekst ogólnoświatowy.

– „Opowieści z Ziemiomorza” – 2006, anime, prod. Japonia, wg Ursuli LeGuin, niektórzy mówią, że nie oddają klimatu książki, ale komuś, kto jej nie zna z pewnością się spodoba. Zawsze odpadałam od literackiego pierwowzoru, ale filmy na kanwie ziemiomorskich historii „mi wchodzą”. Opowiadają one historię wyłaniania się światów wyższych ze źródła, a z nich ziemskiego, gdzie toczy się pojedynek sił dbających o równowagę z zakłócającymi ją. Relacje ludzkie wartościowe, no, i ta ważna kwestia Cienia i problemu z jego integracją, która uruchamia moc smoka, czyli Kundalini. A Japończycy smoka mają we krwi, wiadomo. Ponadto bliżej im geograficznie i mentalnie do Chińczyków, naturalnych strażników Tao niż nam białasom.

– „Animatrix” – 2003, prod. am.-jap. Film braci Wachowicz, 9 opowieści matriksowych, bardzo niezwykle pokazanych dzięki animacji i komputerowym sztukom, o treściach wziętych zapewne ze snów, podobnie jak ze snów wzięło się Ziemiomorze. Wiele z tych historii z przyszłości zaczyna się rodzić na naszych oczach teraz, więc niewątpliwie pochodzą z wyższowymiarowego źródła, do którego bracio-siostry Wachowskie mają niewątpliwie podłączenie (mieli, bo odkąd zmienili płeć jakoś stracili swój geniusz). Odnajduję w nich ducha swoich wielu widzeń i przeżyć poza-matrycowych. A ostatnia opowieść mnie powaliła, w skrócie relacjonując moje z ostatnich kilku lat duchowe doświadczanie sztucznej inteligencji, świadomości Jaźni, wcieleń, biegu rzeczy w czasie, klątw i zapisów programowych manifestujących się w roli długich czarnych robali i co tam jeszcze można doznać i wymyślić. Film obejrzałam po raz pierwszy teraz, w 2022.

– „9” – 2009, animacja, prod. USA, reż. Shane Acker, świat postapo, w sepii, brązie, brudnej żółci i czerwieni, świat ciemnej strony, bez prawdziwego światła, zniszczony po wielkiej wojnie ludzi. Walka toczy się jeszcze pomiędzy kukiełkami stworzonymi ręką wynalazcy, zaopatrzonych w jego pamięć, rozczłonkowaną, a zdolną odbudować wynalazek Machiny (sztucznego Mózgu wykorzystanego przez totalitarnego tyrana do destrukcji świata). Kukiełki mają liczby i charaktery związane z nimi, co rozpozna każdy numerolog. Są też fragmentami duszy konstruktora Machiny, istnego władcy ale i sługi Czasu. Ukazują się co rusz znajome symbole, bliźniąt, Księgi, Papieża (Arcykapłana), ptaka, Siłacza, jak inne w szeregu archetypów. Mimo cienia są uczucia, ludzkie, serce, poświęcenie, wspólnota, solidarność, przyjaźń, szacunek i one na swój mikry przejawiony sposób w końcu zwyciężają, gdy pochłonięte przez Machinę kukiełki doprowadzają ją do autodestrukcji, same przechodząc w wymiar duchowy.

– „Wszystkie stworzenia duże i małe” 2022, serial ang. wg słynnej powieści Jamesa Herriota, angielskiego weterynarza-literata. To nie pierwsza wersja filmowa. Parę dziesiątek lat temu oglądałam w TVP serial bodajże BBC na kanwie książki, niezwykle dowcipny i zabawny, gdzie bohater co rusz wkładał rękę po łokieć krowie pod ogon. Ten zapowiada się mniej śmiesznie, bo został wydłużony, ale jest porządnie zrobiony i w stylu przedwojennej epoki i angielskiej prowincji zachowującej jeszcze XIX-wieczną mentalność. Są dobrzy ludzie, choć może z dziwnymi charakterami, dużo zwierząt i nieskażonej cywilizacją przestrzeni krajobrazowej. Kontakt z przyrodą zachowany ku umocnieniu serc.

– „Istota serca”, film dok. o Carlu Gustawie Jungu. Wypowiedzi jego uczniów i współpracowników, szwajcarskich, amerykańskich okraszone zdjęciami i filmami z żywym Jungiem, wraz z jego wywiadami, które dawał na starość, pykając z fajeczki. Film ma pewien nastrój, któremu warto dać się poprowadzić. Bo zahacza o różne aspekty życia i refleksji, filozofii i doświadczenia, wniosków płynących ze śnienia i bycia w partnerstwie z nieświadomością. Ostatnie 10 minut to już konkluzja ostrzegająca na nasze czasy, a raczej początek końca, którego wizję miał Jung i pozostawił opis w nieopublikowanych papierach osobistych.

Reguły elekcyjne dotyczące spraw IV domu, część I

Poniższy tekst zawiera niektóre instrukcje Guido Bonattiego na temat horoskopów elekcyjnych dotyczących IV domu, przedstawione w jego „Księdze Astronomii”. Cała jego monumentalna praca (zajmująca prawie 1600 stron) przedstawia najbardziej wszechstronne potraktowanie astrologii elekcyjnej przed XVII-wiecznym tekstem Rameseya – który w dużej mierze opierał się na tym średniowiecznym źródle.

Guido Bonatti

Rozdział 1: O kupowaniu domów lub dziedzictwa itp.

Niektórym mędrcom wydawało się, że przed tym [pierwszym] powinien być zamieszczony rozdział o budowaniu, ponieważ budowanie domu lub zamku (i tym podobnych) jest szlachetniejsze i bardziej chwalebne niż kupowanie ziemi lub innych posiadłości – z czym mogę się dość dobrze zgodzić. Jednak wydaje mi się, że lepiej jest najpierw posiąść ziemię, na której budujemy, niż to, co zaczynamy na niej wznosić, nawet jeśli nie ma to wielkiego znaczenia.

Jeśli więc chcesz wybrać godzinę dla kogoś, kto chce kupić jakieś dziedzictwo, domostwo, ziemię lub inną posiadłość, dostosuj 1 dom i jego Pana, nawet Księżyc i jego Pana do znaku, w którym on jest; 4 dom także i jego Pana; dostosuj nawet Punkt Fortuny i jego władcę; a jeśli nie możesz dostosować ich wszystkich, dostosuj Księżyc i czwartą ćwierć [tj. IC] i dodaj do nich Punkt Fortuny, jeśli możesz. A jeśli nie, to przynajmniej nie pozwól, by zabrakło uwzględnienia tych dwóch [tj. Księżyca i jego Pana].

Zobaczysz dopiero, czy miejsce byłoby odpowiednie lub powinno zostać przystosowane do zamieszkania: niech Księżyc będzie w Raku lub w Byku, albo niech będzie w 10 lub przynajmniej w 11 [domu] i pozwól by aspektował go Pan 1 domu aspektem korzystnym. I strzeż się, aby Księżyc nie aspektował Marsa w jakikolwiek sposób: a jeśli nie możesz uwolnić go od jego aspektu, spraw, aby był do niego w trygonie lub sekstylu i niech nie będzie mu wtedy przeszkadzał. I niech w 4 domu, jak powiedziano, będzie Byk lub Lew lub przynajmniej Wodnik; niech nawet Władcy Kątów [tj. głównych osi] będą wschodnimi w świecie i względem Słońca (lub od jednego z nich); i niech pną się ku północy.

Zaś al-Rijal orzekł, że kupując jakiekolwiek dziedzictwo, niech będą benefiki mające godność w znakach kątowych [tj. na osiach kardynalnych]; a jeśli nie mogą mieć godności na wszystkich głównych osiach, niech mają je w 1 lub w 4 domu, a przynajmniej w jednym z nich; niechaj Światła będą aspektować Ascendent i 4 dom (lub jedno z nich) aspektem miłości; niech władcy osi nie będą się cofać; ani też niech nie będzie [żadnej] planety w retrogradacji w [znakach kątowych].

A al-Kindi powiedział: niech malefik nie będzie w 9, 1 lub 11 domu, ani niech 4 dom nie będzie ognisty, ani niech nie znajdzie się w nim ognista planeta, a zwłaszcza jeśli będzie kadentna [tj. upadająca] [licząc] od benefików. A jeśli w 4 domu byłby wodnisty znak, strzeż się, aby Saturn go nie dojrzał. I musicie uważać, aby Pan 10 domu nie był złoczyńcą. Ponieważ Ascendent i jego Pan oznaczają samą ziemię, którą ktoś kupuje, jej posiadanie i jej użyteczność. 10 lub 11 dom i jego Pan oznaczają wszystko, co jest wzniesione z niej nad ziemią i z jej powierzchni, jak drzewa i inne rzeczy zrodzone z ziemi, które się na niej starzeją. Zaprawdę, 7 dom i jego Pan oznaczają uprawiających je.

Al-Rijal twierdził, że niektórym ludziom zdawało się, że 7 dom oznacza zioła i trawy; zaprawdę, o 4 domu i jego Panu powiada się, że oznaczają żyzność gleby i wszystko, co w niej jest pod względem nasion. I orzekł, że którykolwiek z nich [tj. domów] okaże się dobry, oceń dobro w rzeczach, które on oznacza. Jeśli znalazłbyś benefiki w 1 domu, osądź dobro drzew i tych rzeczy, które wznoszą się z powierzchni ziemi. Jeśli jednak [byłyby] w 7, zawyrokuj dobro rolników. Jeśli jednak miałbyś znaleźć benefika w 4 domu, osądź dobro gleby i żyzność znajdujących się w niej nasion. A jeśli znajdziesz jednego z malefików w jednym z tych miejsc, wyrokuj złośliwość według tego, co oznacza ów dom.

Zaś al-Tabari powiedział, że Jowisz i planeta, od której separuje Księżyc, przynależą kupującemu; ta, do której Księżyc aplikuje oznacza zakończenie sprawy i to, w co ona się zmieni. Jeśli jednak zamierzyłeś kupić ziemię lub winnicę lub coś podobnego bez budowania, nie rozważając w ogóle budowania na niej, ale tylko abyś mógł z niej korzystać, posiadać ją i zachować jej owoce (i dochody od robotników lub dzierżawców, lub nawet inne), [wtedy] zastosuj wyżej wymienione reguły, a mianowicie Ascendent i jego Pana, i Księżyc i jego Pana; również Punkt Fortuny i jego Pana; nawet dostosuj Saturna (ponieważ oznacza te rzeczy ze względu na swą surowość i ponieważ dzięki ciężkiej pracy włożonej w [ziemię] zostaną one nabyte).

Dlatego umieść [Saturna] w Wadze; lub jeśli zakup zostałby dokonany w ciągu dnia, umieść go w Koziorożcu lub Wodniku; a jeśli zostałby zrobiony w nocy, umieść go w Baranie lub Lwie lub Strzelcu (jednak Baran jest mniej przydatny). I nawet w dziennych zakupach możesz go w nich umieścić. Ale nie jest tak silny w [zakupach dziennych], jak w zakupach nocnych.

Albo niech będzie w jednej ze swoich term; i niech będzie szczęśliwy i silny; niech nawet Jowisz będzie aspektował go trygonem, sekstylem lub kwadratem w domu kątowym; i spraw, by Mars upadał [licząc od osi]; i niech Księżyc będzie na początku przyrastania swojego światła (mianowicie w swojej pierwszej kwadrze), zwiększając wielkość, aspektując Saturna (lub planetę, która go aspektuje) aspektem przyjaźni. A jeśli Jowisz miałby ją aspektować, to byłoby dobrze, ponieważ oznacza on płodność ziemi, i że będzie obsadzona wieloma owocnymi drzewami, a nawet innymi drobiazgami; i że może dawać dobre i pożyteczne zyski.

Zaś Sahl powiedział, że jeśli nie możesz uzyskać aspektu Jowisza z Saturnem, zrób tak, aby miała z nim aspekt Wenus zamiast aspektu Jowisza; a sprawisz, że znaki wodne będą szczęśliwe, ponieważ kiedy uczynisz je szczęśliwymi z benefikami, będą lepsze niż znaki powietrzne. I powiedział, niech Księżyc będzie w swojej egzaltacji [czyli w Byku] lub na MC, a Pan Ascendentu będzie go aspektował. I powiedział, niech Księżyc i Ascendent będą czyste od malefików i uszkodzeń.

Rozdział 2: O pojednaniu ojca z synem

Tak jak bracia czasami debatują między sobą, tak zdarza się, że ojciec może nie zgadzać się ze swoim synem i vice versa. I jeśli chcą się razem pojednać, a syn miałby przyjść do ciebie, abyś mógł wybrać dla niego odpowiednią godzinę, dostosuj Ascendent i jego Pana, także Księżyc i Pana znaku, w którym jest; zaadaptuj nawet 4 dom i jego Pana (co oznacza ojca i wuja, teścia i wszystkich starszych krewnych – oczywiście przodków – chociaż każdy z nich może być oznaczony przez właściwy dom). I niech Pan 4 domu połączy się z Panem 1 domu w trygonie lub sekstylu i z recepcją, jeśli to możliwe; i niech on aspektuje Ascendent tym samym aspektem i niech Pan 1 domu będzie w 1, 10 lub 11 domu; niech Księżyc aspektuje Pana 1 domu i Pana 4 (lub przynajmniej jednego z nich):

Rozdział 3: O wznoszeniu miast, zamków, domów i tym podobnych, a także na temat zaludniania ziem lub zatykania drzew figowych

Ludzie mają tendencję do budowania według różnych metod budowlanych i według różnorodności uwarunkowań ludzkich, a nawet sadzić drzewa i zatykać drzewa figowe oraz zaludniać ziemie na różne sposoby, zgodnie z różnymi zwyczajami ludzi.

Bo chociaż wszystkie te sposoby wydają się zmierzać do jednego celu, to jednak konieczne jest, aby został wybrany przez tych, którzy chcą [budować] na różne sposoby, ten przynależny różnym rodzajom budowli. Bo w pewien sposób musi być wybrany jednakowo dla tego, kto chce wznieść miasto lub zamek; a drugi dla tego, kto chce wznieść inny budynek, jak gmachy święte i świeckie (o których będzie mowa we właściwym miejscu i czasie); inny dla kogoś, kto chce sadzić drzewa lub zatykać drzewa figowe; inny zaś dla tego, kto chce siać ziarno.

Dlatego, jeśli chcesz wybrać dla kogoś godzinę, aby mógł wybudować miasto lub zamek, dostosuj Ascendent i jego Pana; Księżyc również i Pana znaku, w którym się znajduje; podobnie Punkt Fortuny i jego Pana; a na Ascendencie wzniesienia miasta lub zamku umieść jedną z tych gwiazd stałych, które mają naturę Jowisza, Słońca, Wenus, Merkurego lub Saturna (jeśli Saturn byłby w dobrym stanie), lub Księżyca lub przynajmniej o naturze Pana Wstąpienia tej godziny. Te [gwiazdy stałe] oznaczają bowiem przedłużenie miasta lub zamku i jego wieczną trwałość ze względu na ich najwolniejszy ruch i najpowolniejszą zmienność. Albowiem miasto i zamek powinny być rzeczami wieczystymi; i konieczne jest, aby stało się to poprzez sukcesję ich własnych poszczególnych części.

I zdało się al-Rijalowi, że Saturn ma być przystosowany do wznoszenia miast. W istocie Sahl zdawał się nie chcieć, abyśmy dali odgrywać Saturnowi rolę we wznoszeniu gmachu; jednak [obaj uczeni] nie są ze sobą sprzeczni. Ponieważ al-Rijal rozumiał [to] w kategoriach budowy miast. A Sahl rozumował w kategoriach wznoszenia domów.

Zaś al-Rijal powiedział, że Ascendent powinien być w znaku ziemi, umocowanym w budynkach; podobnie Pan Ascendentu i Księżyc [powinien być] w ziemskich, stałych znakach. I powiedział, że Księżyc powinien być przyrastający w świetle i wielkości, zmierzając w kierunku swego wywyższenia; i że powinien aplikować do benefika, który powinien być we własnym wywyższeniu lub w wywyższeniu Księżyca, i powinien zostać przyjęty. I al-Rijal powiedział nawet, że wydaje mu się pasujące, aby Księżyc był w znaku wodnym i że jest to przydatne, gdyby inaczej się wznosił powinien znajdować się bardziej w środku swojego światła.

A Sahl (z którym wydaje mi się, że zgadzam się z nim na tyle dobrze, że się zgadzam) powiedział: spraw, aby Mars był kadentny [wobec] wszystkich sygnifikatorów budynku i nigdy nie powinieneś mu przypisywać żadnej roli w budowli. I powiedział, że jeśli nie możesz tego zrobić, by nie dać mu w tym roli, postaw Wenus na jego miejscu; i daj jej siłę nad Marsem i połącz ją z nim trygonem lub sekstylem: ponieważ Mars nie będzie przeszkadzał sprawie Wenus, jeśli recepcja lub nawet jakiś korzystny aspekt (mianowicie trygon lub sekstyl) zainterweniuje, ze względu na wielkość ich przyjaźni. I on powiedział, powołajcie za Saturna Wenus zgodnie z waszymi zdolnościami, ze względu na jej wrogość do niego.

Rozdział 4: O budowaniu domów

Jednak we wznoszeniu domów nie będziecie brać pod uwagę gwiazd stałych, lecz tylko planety, z których Ascendent i jego Pan mają być przystosowane [do siebie]; Księżyc również i władca domu, w którym się znajduje oraz planeta, z którą jest połączony; także 4 znak i jego Pan; nawet 2 [znak] i jego Pan; podobnie 10 [znak] i jego Pan (a tym bardziej, gdyby był to budynek, który powinien być wzniesiony wysoko nad ziemią). I uważaj, aby nie umieścić sygnifikatorów budynku pod ziemią , ponieważ nie pozwolą na wzniesienie budynku, chyba żeby po długim czasie, tak jak stało się z wieżą Viviani, która znajduje się u św. Guglielma w Forli. Niemniej jednak, gdyby Księżyc znajdował się pod ziemią (czyli w 5 lub 3 domu), połączony z planetą (bez uszkodzeń) nad ziemią, [to można to uwzględnić].

I al-Tabari powiedział, niech Księżyc będzie w krzywych znakach (co oznacza wzrost). Rzeczywiście al-Kindi powiedział, niech Punkt Fortuny będzie w domu kątowym i nie pozwól, aby osie zostały pominięte; i niech Ogon Smoka będzie w 12-tym, a Pan spójnika [przed elekcją] będzie w jednej ze swoich godności, szybki oczywiście (co pochwalał al-Rijal). I podobnie zalecił, aby Saturn aspektował sygnifikatory trygonem z recepcją i bardzo to zalecał. Ale podczas gdy z drugiej strony wydaje się nieco niemożliwe, aby zawsze móc zaadaptować wszystkie rzeczy, które są nam niezbędne w budowlach, a [ponieważ] elekcje budynków odbywają się dla nas każdego dnia, musimy dostosować to, co można zaadaptować, a mianowicie poprzez renderowanie indywidualnych [elekcji] w każdym przypadku.

To znaczy, gdyby ktoś chciał wybudować miasto-zamek, dostosuj Ascendent i inne rzeczy, które zostały powiedziane powyżej; a jeśli nie możesz dostosować ich wszystkich, przystosuj Pana wywyższenia Ascendentu i używaj go w tym bardziej, niż Pana domu lub innych dostojeństw. A jeśli znowu nie możesz tego zrobić, dostosuj Ascendent do jednej z wyżej wymienionych gwiazd stałych. I strzeż się, aby jedna z gwiazd stałych, które są o naturze maleficznej, nie upadała na wznoszącym się stopniu lub w jego pobliżu o 2°. Powiadam wam podobnie o 4 domu (a mianowicie, dla którego gwiazdy są wymienione w Traktacie o obrotach, w odpowiednim miejscu).

A kiedy to zrobiłeś to dostosowałeś już początek wznoszenia miasta lub zamku, nawet jeśli nie możesz nic innego dostosować.

W istocie, wznosząc domostwa, jeśli nie można dostosować wszystkiego, o czym mowa powyżej, dostosuj Ascendent i jego Pana; podobnie Księżyc i 2 i 4 dom oraz ich Władców (lub przynajmniej drugiego); i spraw, by Księżyc był połączony z Jowiszem pod każdym względem, z wyjątkiem opozycji; i jeśli możesz, umieść Jowisza w 2 domu: w ten sposób zaadaptowałeś już większą część budowli domu, osadzając tym sposobem dom. I nawet Pan wywyższenia znaku, w którym znajduje się Księżyc, powinien być przystosowany silniej niż Władca domu, jeśli to możliwe. Albowiem w każdym budynku i nasadzeniu ma być wyższy od Pana domu; i nadmienionych, dostosuj wszystko, co możesz dostosować; ale te [reguły], o których wam teraz powiedziałem, mają być uprzywilejowane, ponieważ jest to prawda,

I strzeżcie się przy budowie domów, abyście nie przypisali Saturnowi lub Marsowi jakiejś roli w nich, nawet jeśli Saturnowi można przypisać rolę we wznoszeniu miast; w rzeczywistości w żadnym budynku Mars nie powinien odgrywać żadnej roli. I strzeż się, abyś nie umieścił Ogona Smoka w 1 lub 2 lub 4 (a zwłaszcza w drugim) domu, ponieważ umniejsza to substancję. Jednak postaw w nich Głowę Smoka z ufnością, ponieważ to je powiększa.

I strzeżcie się Księżyca w koniunkcji z Saturnem lub Marsem albo Ogonem smoczym (lub którymkolwiek z nich) w 1, nawet 2 lub 4 domu (może z wyjątkiem Marsa, jeśli nie można go uniknąć przy adaptacji Wenus, jednak tak jak zostało powiedziane). Saturn bowiem w 1 lub 4 domu oznacza deformację i powolność oraz to, że dom prawie nie zostanie wybudowany lub nigdy nie zostanie wzniesiony; a gdyby został podniesiony, prawie lub nigdy nie będzie zamieszkany (a zwłaszcza przez jego budowniczego). A gdyby był zamieszkany, jego mieszkańcy będą cierpieć wiele niedogodności (takich jak lęki, straszne sny i różne utrapienia); a to oznacza, że budynek zostanie zniszczony, a być może upadnie z trzaskiem. W istocie w 2 domu oznacza umniejszenie substancji.

Mars wszelako, gdy znajduje się w jednym z tych miejsc, oznacza spalenie domu lub budynku, jego upadek i zburzenie oraz utratę pieniędzy w wyniku pożarów i kradzieży; a tym bardziej, gdyby wspinał się na swoje… [wywyższenie?]… a możliwe, że upadnie z trzaskiem. W istocie w 2 domu oznacza umniejszenie substancji.

Zaś Sahl powiedział: Niech Księżyc będzie więc większy w świetle i wielkości, ponieważ oznacza to użyteczność [dla] Pana [jego] domu i niech Pan jego miejsca będzie [go] aspektował. I powiedział, że Pan Ascendentu powinien aspektować Ascendent i być czysty od malefików. I powiedział, że jeśli Pan Ascendentu nie aspektuje Ascendentu, pan domu nie pozostanie w nim długo. (Jeżeli jednak budowla pochodziła od niskiej klasy, nędznej lub skromnej osoby, dostosuj wszystko, co możesz z wyżej wymienionych reguł; ponadto wiele dostosowanych sygnifikatorów zrekompensuje słabość podstaw tego horoskopu).

Rozdział 5: O wznoszeniu kościołów


Gdyby jednak był to budynek przynależny religii, rozważ to na dwa sposoby. Jeśliby miała to być skromna budowla, czy nie bardzo droga, [taka] jak zwykłe kościoły, małe pustelnie (jak te z Zakonu św. Augustyna brata Zanniboniego) i opactwa podobne do pustelni i eremów zwykłych ludzi, kaplice i klasztory, podobne (które nie cieszą się wielką sławą): w takich przypadkach dostosujesz Ascendent i jego Pana; podobnie Księżyc i jego Pana; 9 dom i jego Pana.

Gdyby jednak budynek był sławny lub okazały, podobnie jak wielkie klasztory (jak zakony, kościół św. Marka w Wenecji, arcybiskupstwo Pizanów, św. Witalisa z Rawenny i wiele innych kościołów Braci Mniejszych w Bolonii , Campanila w Forlì, Baptysterium Florencji i tym podobne), wychodząc poza ścieżkę religii, nie wybieraj dla nich tak, jak dla budowli duchowych, ale dla budynków doczesnych. Dlatego dla nich dostosujesz Ascendent i jego Pana, i Pana wywyższenia Ascendentu; głównie Księżyc i jego Pana; podobnie 10 dom zamiast 9. A gdyby chodziło o wybudowanie domu nauki, dostosuj Merkurego i uczyń go na dobrym stanowisku, szczęśliwym i silnym; i umieść go w dobrym miejscu, tak aby aspektował Ascendent trygonem lub sekstylem. Gdyby jednak był to przybytek rozkoszy [takich], jak picie, zabawy i tym podobne, zaadaptuj Wenus i spraw, by była szczęśliwa, silna i w dobrej kondycji, i pozwól jej spojrzeć na Ascendent aspektem przyjaźni. Gdyby jednak był to budynek, w którym powinny być podawane wiktuały (takie jak zboża, wino, oliwa z oliwek, miód i inne artykuły spożywcze i pitne), przystosuj Jowisza, uczyń go szczęśliwym i silnym, i tak, aby obdarzał Ascendent godnym pochwały aspektem.

Rozdział 6: O burzeniu wzniesionych budynków

Wydawało się, że ten rozdział miał być umieszczony wśród rozdziałów dotyczących 7 domu, ale al-Rijal orzekł, że powinien być umieszczony z wyprzedzeniem wśród rozdziałów dotyczących 4 domu. Powiedział bowiem, że skoro burzenie jest przeciwieństwem budowania, rozdział o tym powinien być umieszczony obok rozdziału o budowaniu (choć nie ma to w tym większego znaczenia), mówiąc, że jeśli chcesz wyburzyć jakiś budynek, ustanów Ascendent w jednym z ognistych lub wietrznych znaków; i niech Pan Ascendentu i Księżyca będzie w znakach ognistych lub powietrznych.

Zaś al-Tabari powiedział, niech Ascendent będzie w znaku bezpośredniego wznoszenia, a Pan Ascendentu niech będzie zachodni, zmniejszający się w wielkości, zmierzający w kierunku znaku, który jest kadentny [upadający, czyli zmienny]; ani też nie powinien być wsteczny, ale niech będzie kadentny względem osi. Niech również Księżyc będzie się zmniejszał w świetle i wielkości, kadentny w miejscu kątowym, a nawet połączony z kadentnymi planetami na osiach i zmierzał do własnego upadku; lub niech będzie w Skorpionie lub Koziorożcu i niech będzie pod ziemią lub połączony z planetą położoną pod ziemią; i niech schodzi z południa, albo niech aplikuje planetę w retrogradacji; niech będzie nawet w ostatniej kwadrze lunacji i niech Księżyc będzie upadał [licząc] od Słońca (ani niech nie będzie przyjmowany); i niech Pan 4 domu będzie słaby oraz planeta, do której aplikuje Księżyc, a nawet inne sygnifikatory budowli. A przede wszystkim osłabisz Marsa, nawet jeśli nie możesz osłabić wszystkich innych; nie powinieneś jednak zapominać o osłabieniu go, ponieważ tak jak jest przeciwny komuś budującemu, tak w przeciwieństwie do zburzenia dąży do odbudowania budynku. Albowiem te rzeczy, o których wam powiedziałem powyżej, nie pozwalają ani na odbudowę zburzonego budynku, ani na jego zbudowanie.

Jeśli jednak [inceptor] nie dba o to, czy budynek zostanie odbudowany, czy nie, niech Księżyc separuje od malefika i aplikuje do benefika wschodniego, lub niech się z nim złączy, a budynek zostanie łatwiej wyburzony.

Cdn.

Reguły horarne: jak odnaleźć zgubę lub złodzieja?

Rozdział 9, część 3 pt. “Dociekania i wyroki należące do Siódmego Domu”, z książki Johna Gadbury’ego Doctrine of Horary Questions, opublikowanej w 1658 roku.

SEKCJA 1. Co się tyczy uciekinierów lub zbłąkanych, czy zostaną odnalezieni, czy nie?

  1. Księżyc i Merkury są z natury synifikatorami Uciekinierów i Zbłąkanych: Ale 7 dom i jego Pan szczególnie ich sygnifikują; chyba że zgubiona rzecz jest zwierzęciem itd.
  2. Jeśli spośród nich Pan 7 domu będzie wsteczny, uciekinier wróci z własnej woli, nim się oddali bardzo daleko od domostwa Kwerenta lub od miejsca, z którego wyszedł.
  3. Pan Ascendentu lub Księżyca, w dobrym aspekcie z Panem 7 domu i jako Pan 7 domu zaświadcza, że uciekinier wraca do domu. Jeśli tego nie wnioskuje, Kwerent może go znaleźć w drodze dochodzenia.
  4. Ale jeśli wyżej wymienione synifikatory patrzą na siebie nawzajem przez kwadrat lub opozycję lub nie będą w ogóle w żadnym aspekcie oznacza to, że Uciekinier nie chce wrócić i jest mało prawdopodobne, aby Kwerent go odzyskał: Jeśli Władca 7 domu jest w 3 lub 9, możesz powiedzieć, że Uciekinier wyruszył w podróż i nie zostanie przypadkiem odnaleziony.
  5. Jeśli koń, wół lub krowa itp. pobłądzą, obserwujcie Pana 12 domu; a jeśli będzie on w retrogradacji, możesz osądzić, że zabłąkane zwierzę powróci samo; i przestrzegaj tych samych zasad, co poprzednio, jedynie ze zmianą Pana jego domu.
  6. Jeśli Księżyc przekaże Światło Władcy Uciekiniera lub Zabłąkanego Władcy Ascendentu, argumentuje to za nadzieją na ich ponowne odzyskanie. Jeśli przekaże Światło lub jakość Merkurego itd. oznacza to samo.
  7. Księżyc w dobrej konfiguracji z Jowiszem lub Wenus, albo którymkolwiek z nich, rzucający dobry aspekt na Ascendent lub jego Pana, z dobrych domów Figury, pokazuje nadzieje na poprawę.
  8. Pan 7 domu w 12 domu Figury lub sprawy oznacza, że Uciekinier znajduje się spętany więzami, być może w więzieniu: tak wnoszący Merkury argumentuje to samo.
  9. Kiedy w Figurze znajdziesz jakąkolwiek planetę separującą od Władcy domu Księżyca, zwierzę itp. zabłąkane zostało zatrzymane, wypędzone i sprzedane: jeśli jakaś planeta separuje od Pana 2 domu, to tak samo.
  10. Jeśli Księżyc lub sygnifikator …
  11. … zabłąkany itp. odniesie się do Pana 8 domu [licząc] od jego Ascendentu lub będzie w 8, wtedy jest martwy. Jeśli Dyspozytor Księżyca lub Signifikator zwierzęcia znajdzie się w 8 domu, w aspekcie kwadratu lub opozycji do Nieszczęścia [malefika] w 4 domu, znaczy to samo.
  12. Pan 6 lub 12 znajdujący się w 6 lub 12, lub 9 lub 10, twierdzi, że zwierzęta zabłądziły, by być albo w zagrodzie, albo pod przewodnictwem jakiegoś naczelnika.
  13. Pan 7, 12 lub 6, szczęśliwy dzięki dobrym promieniom Jowisza lub Wenus w 2, 5 lub 11 domu, czy też Słońce rzucające na niego trygon – jest bardzo prawdopodobne, że zostaną odnalezione.

    SEKCJA 2. W którą stronę odeszli? jaka odległość?
  14. Księżyc lub sygnifikator Uciekiniera lub Zabłąkanego itd. jest w 10 domu znaczy, że są na południu; w 7 domu – na zachodzie; w 4 domu – na północy, na ascendencie – są na wschodzie.
  15. Jeśli synifikator Zbłąkanych znajduje się w znakach wodnego rodzaju, to są one na północ i w niektórych wilgotnych miejscach jak przystanie łodzi. Jeśli w znakach Powietrza, są na zachód, w miejscach górskich i wysokich. Jeśli w znakach Ziemi, znajdują się na południe, i w miejscach pustych i melancholijnych, jak lasy itd. Jeśli w Ognistych znakach, są na wschód; oraz w odkrytych miejscach, gdzie niedawno wykopano ziemię: zawsze musicie preferować znak przed kwadrą.
  16. Księżyc w tej samej kwadrze z Władcą Ascendentu, przy odległości nie większej niż jeden znak między nimi – [uciekinierzy] znajdują się wtedy w pobliżu miejsca, z którego wyszli na początku. Ale jeśli [planety] są odległe [od siebie] powyżej 90 stopni, to oddalili się daleko od Kwerenta.
  17. Jeśli Księżyc separuje od Sygnifikatora Uciekiniera lub Zbłąkanego, to [są] na każdy [ stopień] 17 sążni [to 1/8 mili angielskiej, 220 jardów czyli ponad 2 mile] itd. od Właściciela; jeśli we wspólnych znakach – są oddaleni od właściciela o 5 sążni, jeśli w znakach stałych – znajdują się o jeden sążeń od właściciela: gdy odległość jest większa w stopniach, określ proporcjonalnie odległość lub miejsce według tej reguły.

    SEKCJA 3. O rzeczach utraconych, czy można je odzyskać, czy nie?
  18. Planety szczęścia [benefiki] w sekstylu lub trygonie do Panów Ascendentu lub 2 domu oraz dyspozytor Punktu Fortuny umieszczony na Ascendencie lub w 2 domu, zapowiadają odzyskanie utraconych dóbr.
  19. Albo Szczęścia [benefiki] na Ascendencie, posiadające godności w 2 domu, lub Księżyc w 7, w sekstylu lub trygonie do Pana Ascendentu; oba są bardzo pewnymi argumentami odzyskania rzeczy lub utraconych.
  20. Księżyc w 10 domu, w trygonie do planety w 2, lub [znajdujący się] w 2 domu w trygonie do Pana 2 domu lub dyspozytora Punktu Fortuny, Władca Ascendentu w 2 domu; Światła w trygonie do siebie lub w trygonie do wierzchołka 2 domu, lub Pan 2 domu w 11 lub 4 domu; wszystko to są argumenty poprawy.
  21. Władca 8 domu na Ascendencie lub z Władcą Ascendentu oznacza odzyskanie utraconych dóbr: Jowisz, Wenus lub Węzeł Północny w 11 domu również dają wielkie nadzieje na to samo, co często dowiodłem jako prawdziwe.
  22. Księżyc, Punkt Fortuny lub ich dyspozytorzy, lub Władca 2 w 8 domu, jest wielkim argumentem, że utraconych dóbr nie można odzyskać.
  23. Kiedy obydwa Światła znajdują się pod ziemią [w dolnej połowie horoskopu], rzeczy utracone są trudne do odzyskania: jeśli 2 dom lub jego Pan będą w jakikolwiek sposób utrapieni, oznacza to to samo.
  24. Ale największym argumentem nie-odzyskania jest pozycja Saturna, Marsa lub Węzła Południowego poza ich podstawowymi godnościami w 2 domu; albo Pan 2 domu jest albo w spaleniu, albo w 8 domu; lub jeśli Pan 2 domu będzie w kwadracie lub w opozycji do Pana 8 domu.
  25. Lilly mówi: Jeśli Pan 7 domu będzie w połączeniu z Panem 8 domu; albo jeśli Pan 2 domu nie widzi 1 domu lub jego Pana; albo Słońce i Księżyc nie aspektują się nawzajem lub nie są z Punktem Fortuny; lub gdy oboje znajdują się pod ziemią; nie ma możliwości zwrotu utraconych dóbr.

    SEKCJA 4. Kim jest złodziej, i jaki jest jego wiek i płeć?
  26. Astrologowie opisują Planetę Wędrowną w domu kątowym [jako] sygnifikatora Złodzieja; przede wszystkim wtedy, gdy Planeta Wędrowna ma godność w 7 domu lub jest jego Panem: Ponieważ jest poza wszystkimi swymi podstawowymi godnościami, obyś słusznie wiedział, że znajduje się na należnym stanowisku i w konsekwencji dowiedziesz Złodzieja: wnioskowanie naturalnie nie podąża za przesłankami; bo człowiek może być biedny i uczciwy; i chociażby Planeta kątowa była wędrowna; jeśli jednak nie dotknie ani stworzenia, ani jego Pana; Punktu Fortuny lub jego Pana, itd. uznaj ją za biednego, uczciwego człowieka; ale nie możesz uznać jej za sygnifikatora złodzieja.
  27. Kiedy żadna planeta nie uwzględnia złośliwie wyżej wymienionych synifikatorów, możesz uznać, że Władca 7 domu oznacza Złodzieja, ponieważ zawiera on naturalne znaczenie kradzieży i złodziei.
  28. Niech planeta nękająca materię lub Punkt Fortuny lub ich Władców będzie Peregrinem, czyli zasadniczo bez godności, będzie oznaczała Złodzieja. I podczas gdy niektórzy zwalniają Planetę w podstawowej godności od udziału w jakiejkolwiek sprawie tego rodzaju, ja nie; taka planeta, ponieważ jest silna, jest w stanie najwięcej napsocić.
  29. Jeśli planeta dotyczy substancji, itd. ma być męska, i jest w męskim znaku i ćwiartce oznacza to, że Złodziej jest mężczyzną. Jeśli planeta jest żeńska i w szczęśliwych miejscach Figury, można wnioskować, że Złodziej jest żeński lub jest kobietą.
  30. Saturn jako sygnifikator Złodzieja pokazuje, że złodziej jest stary, z wyjątkiem początku znaków: Słońce, Mars i Jowisz, że ma lat około 30 lub nieco więcej; Wenus i Merkury, że jest młodzieńczy; Księżyc, zgodnie z jego wiekiem; w pierwszej kwadrze oznacza młodego; w drugiej ćwierci między 20 a 30 lat; w trzeciej, między 30 a 45; w czwartej jest między 45 a 60 rokiem.
  31. Planeta będąca po wschodniej stronie oznacza złodzieja młodszego; ale na zachodzie złodziej jest starszy. I tak wiele może posłużyć oznaczeniu złodzieja i odkryciu jego wieku i płci.

SEKCJA 5. Czy jest więcej złodziei niż jeden?

  1. Wiele planet nękających sygnifikatory substancji (nie ma znaczenia, czy są Peregrine, czy nie) pokazuje wielu złodziei lub więcej złodziei niż jednego.
  2. Jeśli synifikator Złodzieja jest w sekstylu lub w trygonie z innymi planetami, głównie w dwucielesnych znakach, jest więcej złodziei niż jeden, chociaż można znaleźć tylko jednego, który trapi synifikatory substancji.
  3. Gdy kąty figury są stałe, i sygnifikator Złodzieja nie utrzymał się w żadnym aspekcie z żadną planetą, z wyjątkiem Władcy Substancji lub dyspozytora Punktu Fortuny, którego dotyka; to oznacza tylko jednego Złodzieja w przypadku kradzieży lub łotrostwa.

SEKCJA 6. Czy są to obcy czy znajomi?

  1. Światła widzące Ascendent (lub jego Pana) lub Pan 1 domu w pierwszym domu, w połączeniu z Panem 7; oznacza, że Złodziej jest chowańcem lub kimś znanym przegranemu.
  2. Kiedy Światła znajdują się we właściwych domach [tj. znakach] lub w domach Władcy Ascendentu lub w troistości Władcy Ascendentu, oznacza to Złodzieja dobrze znanego Kwerentowi lub Przegranemu.
  3. Sygnifikator Złodzieja silny na Ascendencie – wskazuje na brata lub krewnego, głównie jeśli ma okazję być władcą 3 domu: Pan 7 w siódmym – Złodziej przebywa z domu.
  4. Pan Ascendentu w 3 lub 4 domu (jak mówi Lilly) oskarża swojego własnego domowego sługę, I to często dowiódł on doświadczalnie.
  5. Sygnifikator Złodzieja, w 3 lub 9 od jego własnego domu, ukazuje Złodzieja jako obcego. Jeśli Pan Ascendentu i 7 domu, czyli synifikator Złodzieja, nie należą do jednej troistości, oznacza to to samo.
  6. Mars lub Merkury jako sygnifikator Złodzieja zapowiada, że jest zwykłym oddźwiernym; chyba że rządzą domem Relacji: a jeśli tak, to [planety] powiedzą ci, kto to jest.
  7. Jeśli złodziej jest domownikiem, Lilly uczy nas poznawać go w ten sposób: – Słońce oznacza ojca lub matkę; Księżyc to matka lub pani; Wenus – żona lub kobieta; Saturn jest sługą lub nieznajomym spotkanym przypadkiem; Mars synem, bratem lub krewnym; Merkury to młody, znajomy lub przyjaciel. I na tym skończę tę sekcję.

SEKCJA 7. W jakim czasie skradziona rzecz zostanie odzyskana?

  1. Widząc świadectwa poprawy w swojej Figurze, możesz również odkryć czas w ten sposób: – Obserwuj zastosowanie dwóch planet oznaczających poprawę i rozważ stopnie odległości między ich ciałami lub [ścisłym] Aspektem, i w następujący sposób zamień odległość w czas.
  2. Jeśli zdarzy się, że znajdują się w ruchomych [tj. kardynalnych] znakach, podaj tyle tygodni lub dni, ile masz stopni odległości, dla przestrzeni lub czasu, w którym mogą zostać odzyskane. Jeśli są to wspólne znaki, podaj miesiące lub tygodnie: Jeśli znaki są stałe, lata lub miesiące.
  3. Kiedy Słońce i Księżyc razem ujrzą Ascendent, utracona rzecz zostanie nagle odzyskana; bo nie znoszą niczego, co mogłoby długo leżeć w ukryciu lub być zasłonięte: A jeśli w tym samym czasie Pan 2 domu będzie na Ascendencie, stanie się to bardzo szybko.
  4. Rosnące w świetle i ruchu sygnifikatory, umieszczone w szczęśliwych miejscach Figury, zapowiadają nagłe odzyskanie utraconych lub zaginionych dóbr.


    Mógłbym więcej napisać o każdym szczególe tego rozdziału; ale moim zamiarem było zaopatrzenie geniusza w najlepsze i najbardziej uznane reguły, a nie w bezczelne meandry: poza tym, jeślibym dodawał każdą trywialną okoliczność, powinienem bym był utrudnić niektórym aktywne wyobrażenia i stępić ostrze bystrego geniuszu innych; obu tych grzechów uniknąłem, sprowadzając moją sprawę do tego krótkiego (choć przypuszczam, że wystarczającego) kompasu.

„Prawdziwa i cudowna” prognoza na dwadzieścia lat: 2010-2030

Każdy astrolog wie, co mniej więcej znaczy Pluton: niewypowiedziany, niewyobrażalny chaos.

Dzięki dużej szerokości geograficznej Pluton nie może łatwo tworzyć aspektów, szczególnie koniunkcji lub opozycji, z żadną planetą. Ale gdy jego szerokość geograficzna jest niższa, te aspekty są możliwe. W granicach 5-8 stopni Pluton osiąga szerokość geograficzną odpowiadającą szerokości Księżyca, Merkurego, Wenus lub Marsa.

W najnowszej historii Pluton miał fazę niskiej szerokości geograficznej (w zakresie -6 ° i + 6 °) między marcem 1913 roku a wrześniem 1945 roku. Wiemy, co wydarzyło się w tym okresie.

Ponownie, i już się rozpoczął, powróci do fazy odwrotnej niskiej szerokości geograficznej (+ 6 ° / -6 °) między wrześniem 2008 roku, a majem 2030 rokiem. Trudno sobie wyobrazić, jaki rodzaj nowego barbarzyństwa niedojrzały ludzki mózg i jego narzędzia – organizowane przez nieludzką technokrację, drapieżność finansową i marionetki polityczne – mogą wymyślić w tym okresie w mediach. Ale fakt astrologiczny jest tutaj: nie mniej niż dwadzieścia mrocznych lat.

Patrice Guinard
Philosophe, Seiziémiste, Astrophile
PhD, Mensa, CURA

Dopisek mój: w 2008 światem potrząsnął kryzys bankowy. W okolicach 2027-32 roku będzie tylko gorzej, wielka pandemia, potem rujnująca wojna i początek katastrof klimatycznych.

Ptasia Mowa w islamie, alchemii, tarocie, śnieniu i psychoanalizie

Ten artykuł jest kontynuacją i uzupełnieniem poprzedniego, pt. „Ptasia mowa albo Zielony Język”.

Symbol

Igrając literami, dźwiękami lub znaczeniami, język ptaków odnosi się do symbolu. Symbol z greckiego „seumbolon” (podnieś wieko, odkryj), zgodnie z hermetyczną i gnostycką tradycją, można uchwycić tylko w obrazie (analogia, przypowieść) lub przez korespondencję (metafora). W rzeczywistości dyskurs hermeneutyczny niszczy wymiar symboliczny, wyjaśniając rzeczywistość, która wymyka się rozumowi. Sama gra słowna jest najlepszym sposobem na zbliżenie się do paradoksalnego dualizmu symbolu.

Język ptaków jest zatem ściśle związany z „językiem symboli”. Różnica w terminach rzeczywiście wykorzystuje całą naturę operacji transformacji między dwiema płaszczyznami: jeśli język odnosi się do systemu skodyfikowanego (fonetyczny, językowy …), język jest własnością, która nie reaguje na żaden system. ,

Niemniej jednak istnieją analogie, które wykorzystują język ptaków:

Podobnie jak słowa, symbole mają znaczenie, jeśli nie – wiele znaczeń.

Podobnie jak słowa, symbole mają przeszłość. Etymologia słowa odnosi się do jego pierwotnej wartości; symbol ma również linię obrazów.

Podobnie jak słowo, którego poznano arbitralny charakter od czasów Ferdynanda de Saussure’a (ono nie przedstawia tego, co oznacza), symbol opisuje przede wszystkim rzeczywistość emocjonalną; jak również słowo, które ma ładunek emocjonalny.

Wreszcie, słowa są symbolami w języku ptaków, które wiodą do nauk okultystycznych. Alchemia, która jest wykładana obrazami i tekstami Wielkiego Dzieła, używa symboliki słów do tworzenia połączeń między pojęciami. Podobnie jak symbol (skrócony obrazem), ten język słów tworzy skróty myślowe. Język ptaków działa w taki sam sposób, jak znaki w matematyce lub fizyce. To kodowanie zapewnia trwałość pojęć i obrazów, ponieważ tylko inicjacja może dać klucz do odczytania relacji między słowami. Formuła E = mc2 jest bardzo znacząca: jeśli wszyscy widzą zakres (ogólną teorię względności), tylko „osoby z wewnątrz” (fizycy) mogą ją interpretować, a nawet manipulować nią.

Transkulturowy wymiar języka ptaków

Język ptaków nie zależy od konkretnego języka; w rzeczywistości każdy język ma podobny system kodowania oparty na: leksykonie, składni, fonetyce i semantyce.

Na przykład japońskie koany to gry o podwójnym znaczeniu, na granicy absurdu. Właśnie tego szukają autorzy języka ptaków: nadać absurdowi charakter, aby ukryć przesłanie. Nawet dzisiaj kōan jest używany w ustnym nauczaniu tradycji Rinzai, aby zasugerować „czego nie można powiedzieć słowami”.

Jak w przykładzie ucznia, który zapytał Mistrza Joshu: „Czy pies ma naturę Buddy?” Mistrz Joshu odpowiedział: „Mu! – Mu!” Jest to wato (wyrażenie oznaczające bezsensowność pytania) tego kōanu.

Niemniej jednak gry słowne danego języka mogą zrozumieć tylko ci, którzy go opanują. Żadna kategoria językowa nie może przeniknąć werbalnej symboliki jakiejś innej; tłumaczenie jest rzeczywiście nieefektywne przy przywracaniu podwójnego kodowania. Dlatego w tym artykule podamy tylko przykłady zaczerpnięte z języka francuskiego.

Sufizm i język siryanitowy

Mistyczna poezja sufich często posługuje się językiem ptaków, podobnie jak na Zachodzie. Suficki poeta Farid al-Din Attar-Persian (obecnie Iran) żył od 1119 do 1190; należy do sufickiej tradycji szkoły al-Hallad. W swojej książce The Bird Conference opowiada mistyczną epopeję, w której 30 000 ptaków szuka swojego króla. Narracja rozpoczyna się od powitania, które stanowi rytualną i magiczną funkcję „Huppe”, ptaka zasymilowanego z funkcją inicjacyjną. Ptaki te reprezentują ludzkość wiernych poszukujących sensu w świecie. Dudek, postać mistrza sufiego, wzywa ptaki, by wyruszyły w trudną podróż, która zaprowadzi ich na dwór króla, gdzie spotkają bajecznego ptaka Simurgha. Niektórzy podążają za dudkiem, inni odmawiają, zadowalając się ziemskimi zaklęciami. Attâr czyni tutaj przypowieść o misji inicjacyjnej sufi, gdzie niektórzy są inicjowani, ponieważ osiągają głębokie znaczenie słów, inni odmawiają tego i pozostają przy wspólnym języku.

Teza Attâra głosi, że ludzie i ptaki mają różne języki: żaden ptak nie ma tej samej melodii, co drugi. Otóż, wtajemniczeni mają ten sam język: język zdrowego rozsądku i mistycyzmu.

Strony Koranu

Ahmed Mubarek, znany jako Abd al-Aziz al-Dabbagh, wielki niepiśmienny Sufi, który mieszkał w Fezie na przełomie XVI i XVII wieku w Kitab-Al-Ibriz (zn. czysta księga gości), który zawarł naukę swojego mistrza Szejka Dabbagha, przywołuje istnienie języka oryginalnego, używanego przez anioły i nazywanego językiem syryjskim. Według marokańskiego sufickiego poety istnieje on w każdym języku i składa się z innego znaczenia, niż przekazany, a prawdziwe znaczenie ma jego wymowa, a nie pismo. Jest to także język wielkich świętych. Według islamskiej legendy w Siryanî znajdują się napisy na pniu Arsz i na drzwiach raju, które mają moc przemawiania do zmarłych w boskim języku. W przypadku Ahmeda Moubarka siryanî znajduje się również w „osobnych literach” otwierających surę Koranu i których jak dotąd żaden muzułmański teolog nie wyjaśnił, na przykład „Alif – Lam-Mîm”, który otwiera surę 2 „Krowa” (Al Baquara).

Zwolnienia były liczne; dla Ar-Rabi ‚ibn Anas: „Te litery pochodzą z 29 liter, wokół których obracają się wszystkie języki”, i do każdej z nich dochodzi wokalizacja. Abdel ‚Aziz ad-Dabbagh ponadto: „Każda litera pism syryjskich ma tajemnicę, a każda tajemnica dzieli się na siedem innych. Rodzą się z boskiego znaczenia słów, które są źródłem pierwszej tajemnicy. Każda litera zawiera siedem innych tajemnic związanych ze słowem arabskim. Jeśli chodzi o języki inne, niż arabskie, odnoszą się do niego inne tajemnice.” Arabska kaligrafia to w rzeczywistości układ symboliczny Boskiego Stworzenia. Wreszcie pod koniec XIV wieku w Iranie Fazlullah (założyciel religii Hurufiyya („huruf” = litery)), po proroczym śnie, słyszał i rozumiał śpiew ptaków.

Alchemia

Okultystyczna nauka alchemii, pochodząca z Egiptu, nadała językowi ptaków swoją szlachetność. Istnienie tajnego języka, zwanego „językiem alchemicznym”, zostało udowodnione, szczególnie przez alchemików:

Artephiusa, który zasugerował, że ten szyfrowany język opiera się przede wszystkim na metaforach:

Czy nie wiemy, że nasza sztuka jest sztuką kabalistyczną? Mam na myśli to, co objawia się tylko ustami i co jest pełne tajemnic; A ty, biedny głupcze, czy byłbyś na tyle prosty, by uwierzyć, że uczymy otwarcie i wyraźnie największej i najważniejszej ze wszystkich tajemnic, i uchwycić nasze słowa w piśmie?

Synézjos (w IV wieku) uzupełnia objawienie Artefiusa, przywołując kod metodyczny:

[Alchemicy] wyrażają się jedynie za pomocą symboli, metafor i obrazów, aby mogli je zrozumieć tylko święci, mędrcy i dusze obdarzone inteligencją. Z tego powodu w swoich pracach przestrzegali pewnej metody i pewnej reguły, aby rozsądny człowiek mógł zrozumieć i być może po pewnym czasie prób i błędów dojść do wszystkiego, co jest tajemnie opisane.

Znany alchemik Nicolas Flamel przywołuje rodzaj ciekawych traktatów w swojej księdze rycin hieroglificznych z 1612 roku:

Nie było z papieru ani z pergaminu, podobnie jak inne, ale było zrobione z cienkiej kory delikatnych krzewów. Jego okładka była z drobnej miedzi, wszystkie wyryte były literami lub dziwnymi cyframi; a jeśli chodzi o mnie, wierzę, że mogą to być postacie greckie lub inny starożytny język. Tak bardzo, że nie umiałem ich czytać i że dobrze wiedziałem, że nie były to nuty, litery łacińskie ani galijskie; ponieważ trochę wtedy słyszę/rozumiem”…

Ten tajny język – synonim „cabal” (z literą c, aby odróżnić go od żydowskiej kabały) polega głównie na użyciu rebusów lub gier słownych w celu kodowania zabronionych dzieł za pomocą kodu kryptograficznego opartego na dźwiękach, w celu przekazania treści jako niezrozumiałej lub jako całkiem inna treść. Zakodowana praca wydaje się absurdalna lub nie na temat.

Tak więc w zdaniu Synezjosa widzieliśmy zdanie równoległe ukrywające niektóre klucze tego języka: fragment „być rozumianym tylko przez świętych” można rozumieć jako: „jest rozumiany tylko przez rysunki lub projekt” z powodu homonimii słowa „święty”; podobnie fragment: „potajemnie opisany” jako „sekret pisania”, nawiązuje do fałszu zdania wziętego dosłownie. Wyrażenie to pojawia się jako metafora pewnego sposobu patrzenia na rzeczy i wydarzenia, które wymaga lekceważenia logiki rozumowania w sensie zdań. Niektórzy okultystyczni pisarze Wielkiego Dzieła również mówią o kabale fonetycznej, identycznej metodzie igrania z korespondencją fonetyczną i semantyczną.

Rzeczywiście, dźwięki odgrywają dominującą rolę w alchemii. Z jednej strony ta nauka na początku była nazywana „sztuką muzyki”. Michel Maïer, autor Atalante Fugens, pierwszorzędnej alchemicznej rozprawy, dołącza do swoich tekstów fugi towarzyszące metamorfozom Dzieła.

Analogię tę należy porównać ze słowami św. Pawła w rozdziale 13 pierwszego listu do Koryntian: „Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, jeśli nie mam miłości, byłbym pusto brzmiący lub jak brzmiący talerz. ”. Istnieje więc stała analogia, w każdej aluzji do tajnego języka, do muzyki.

„Język ekstazy”, często używany w sposób synonimiczny z językiem ptaków, ponoć objawia się podczas uwolnienia duszy, podczas chwilowego kontaktu z boskością. Thomas de Celano uważa, że święty podczas ekstazy uważa, że słyszy bardzo delikatną muzykę o brzmieniu zbliżonym do francuskiego.

Ikonografia alchemiczna, gdy reprezentuje laboratorium alchemika, często pokazuje instrumenty muzyczne wyrażające harmonię i muzykę niebieską (pochodzącą z Platona: „muzykę sfer”) towarzyszącą kulminacji Wielkiego Dzieła.

Tajny kod templariuszy

W przypadku Fulcanellego każda alchemiczna nazwa zawiera w języku ptaków symboliczną korespondencję, którą wyraża fonetyka: na przykład antimoine/antymon odnosi się do osła inicjacyjnego.

„Wiedzcie więc, bracia, że już nie możemy się mylić, że nasz termin antymon… przez grę słów znanych filozofom oznacza ośli-język [l’âne-timon], przewodnika, który prowadzi…” W Le Mystère des cathédrales [„Tajemnicy katedr”], sztuka gotycka jest językiem, który można interpretować językiem ptaków. Ta hipoteza, charakterystyczna dla Fulcanellego, nigdy nie przywołana w średniowieczu, pozwala nam badać symboliczne funkcjonowanie w dziele w mowie ptaków. Przede wszystkim fonetycznie wyrażenie „art goth”/sztuka gotycka, jest zbliżone do słowa „argotique”/żargon; istnieje idealna homofonia:

Dla nas sztuka gotycka jest jedynie ortograficzną deformacją słowa argotique/żargon, w tym idealną homofonią, zgodnie z prawem fonetycznym, które rządzi we wszystkich językach i bez uwzględnienia pisowni tradycyjną kabałą. Katedra jest dziełem sztuki gotyckiej lub żargonowej. Jednak słowniki definiują żargon jako „język specyficzny dla wszystkich osób, które są zainteresowane komunikowaniem swoich myśli, ale nie są rozumiane przez otaczających je ludzi”. Jest to zatem wypowiedź kabalistyczna.

Sztuka gotycka odnosi się zatem do języka kodowanego. Symboliczne wzmocnienie można następnie zaproponować za pomocą drugiego dopasowania fonetycznego: „Żargoniści/argoniers to ci, którzy używają tego języka”.

Tarot Marsylski i język ptaków

Tarot Marsylski, metoda średniowiecznego wróżenia polegająca na przekazie ustnym (uczymy się go tylko przez wtajemniczenie-inicjację), wydaje się działać według możliwości języka ptaków, czy to przez anagramy, rebusy czy homonimię. Wtajemniczeni tarota mają zwyczaj podsumowywania swojego celu wyrażeniem: „tarot zawiera 22 karty swych lekcji”. Jeśli zastosujemy zasadę języka ptaków, możemy usłyszeć (i już nie czytać): le tarot qu’on tient, devin de l’âme, c’est le son/trzymany tarot, przepowiadacz duszy, to dźwięk”, rodzaj maksymy wyjaśniającej metodę dzieła w tej metodzie wróżenia.

Niemniej jednak to obrazy są głównie deszyfrowane w tarocie marsylskim.

Wydaje się, że te Arkana zawierają ukryte podwójne znaczenie w obrazie lub tekście. „Karta” zatytułowana Temperance/Umiarkowanie odnosi się do rozwiniętego wyrażenia Temps errance/Czas wędrówki, które w astrologii odpowiada źródłom tarota w Erze Wodnika, figurze pojawiającej się na tym samym Arkanie.

Ponadto ptaki nie są nieobecne na rysunkach tarota. Rzeczywiście, cztery karty przedstawiają ptaki. Te widoki stanowią dla niektórych kod sam w sobie pozwalający na użycie języka ptaków, niezbędnego do pełnego zrozumienia tajemnic.

Tak zwana karta Papesse/Papieżyca (2. Arkan), sparafrazowana w zdaniu: lame air du Tarot/Karta powietrzna tarota, wydaje się zawierać samą ideę języka ptaków, jako jedynego klucza do zrozumienia tarota; możemy rzeczywiście sprawić, by odpowiadała homofonicznemu wyrażeniu: la mère du tarot /matka tarota. Symbolem powietrza (domena ptaków) jako źródłem inspiracji byłby znak zalecający czytanie głośno tarota Marsylskiego. Ta korespondencja przypomina alchemiczną symbolikę powietrza jako wszechświata „ulotnego” (w przeciwieństwie do „ustalonego”), ukrytego sekretu, który trzeba odbierać widzialnie (ziemsko) poprzez Dzieło.

W nazwie „tarot” można również zobaczyć korespondencję z fonetyczną formą taraud/gwintownica, korespondującą z czasownikiem tarauder, który oznacza drążenie, dręczenie, przebijanie twardej materii i które jest również używane w znaczeniu przenośnym (to pytanie me taraude/mnie dręczy na przykład). Tarot byłby sztuką „drążenia sensu”. Podobnie każdy Arkan może również odpowiadać fonetycznie znaczeniu innemu, niż jego nazwa wpisana na karcie, ostatecznie wyznaczając etapy wtajemniczenia: le Bas te leurre/nisko cię oszuka (Bateleur/Kuglarz), l’air mythe/mit powietrzny (Eremite/Pustelnik), Temps errance/Czas wedrówki (Tempérance-Umiarkowanie), L’âme est son Dieu – Dusza jest jego Bogiem (La Maison-Dieu/Dom Bóg). Niemniej jednak znaczeniom należącym do tych, którzy stworzyli ten kod, język ptaków pozwala nam opracować korespondencję dźwiękową, ale nie pozwala nam dojść do pierwszego znaczenia, z wyjątkiem analogii.

Gry słowne: okno na nieświadomość

W przypadku psychoanalizy nieświadomość używa zakodowanego języka do wyrażenia tak zwanego „ukrytego” znaczenia. W szczególności Jacques Lacan pokazał, że za pośrednictwem gry słów wyraża się nieświadomość, która zdecydowała się na przekaz informacji, jak się wyraził, zgodnie z którym „nieświadomość ma strukturę języka”. Niemniej jednak kompleks psychiczny będzie pasował do stanów symbolizowanych przez słowa, scalonych ich fonetyczną bliskością.

Dla Lacana analiza musi opierać się na określeniu tych fonetycznych i symbolicznych korespondencji w celu „skutecznego rozwiązania tego, z czego składa się objaw, a mianowicie węzła znaczników”.

Zygmunt Freud potwierdził już, że „to, co istotne, objawia się w języku,” (używa niemieckiego słowa „zurückführen”, dosłownie „odepchnąć”, aby przywrócić język do podstaw). W La Science des rêves/Nauce o snach Freud mówi o śnie jako rebusie, który dosłownie się dogaduje; rebus uformował litery, które oznaczają grafikę i dźwięki tak, jak foniczne znaczniki, dodaje Lacan.

Dla Lacana bowiem znaczący ma pierwszeństwo przed znaczonym, poprzez ciągłą grę między tymi dwiema rzeczywistościami, za pomocą „praw języka nieświadomości”: metonimii i metafory. Pierwsze „wyjaśnia przemieszczenie się w nieświadomości”, a drugie „dotyczy kondensacji w nieświadomości”.

Niemniej jednak Jacques Lacan, jeśli stawia hipotezę nieświadomości jako języka, nie identyfikuje jej fonicznego wymiaru. Wyjaśniając, że „nieświadomość zna tylko elementy znaczącego (…) [będącego] łańcuchem znaczących, który się powtarza i nalega”, precyzuje, że działa „bez uwzględnienia znaczonych lub akustycznych granic sylab».

Wreszcie Lacan był w stanie wykazać, że „Słowo nie jest znakiem, lecz węzłem znaczeniowym”, że analiza musi go rozwikłać. Przeczy także, aby w podświadomości mogło istnieć znaczenie samej litery, która stanowi podstawę języka ptaków: „Jeśli jakakolwiek znacząca sekwencja jest sekwencją liter, w zamian każda sekwencja liter nie jest znaczącą sekwencją„. W przypadku Lacana psychoanaliza odmawia badania kalamburów i zjawisk pól semantycznych i fonetycznych.

Sen „mówi” językiem ptaków

Znaczenie słów w snach było po raz pierwszy badane przez psychiatrę Carla Gustava Junga, który w oparciu o mitanalizę stwierdził, że „jakkolwiek abstrakcyjny może być, system filozoficzny reprezentuje, pod względem środków i celów, tylko „genialną kombinację prymitywnych dźwięków”. Słowo, oprócz tego, że ma abstrakcyjne znaczenie, jest naładowane emocjonalnie.

Étienne Perrot, kontynuator Junga, orzekł, że „język ptaków i gier dźwiękowych staje się wymarzoną zdolnością wyrażania równoległej rzeczywistości psychicznej”:

Ta synchroniczność, to zewnętrzne i wewnętrzne słuchanie, te podwójne odczyty, uczymy się ich najpierw w snach. Marzenia uczą nas rozszyfrowywania rzeczywistości. Powszechnie wiadomo, że sny bardzo często biorą materiały z życia w ciągu dnia, ale mają nas nauczyć, jak je inaczej odczytać. Ten odczyt zawiera bardzo ważny element, którym jest rozszyfrowanie słów zgodnie z prawami, które nie są prawami przyczynowymi, ale prawami fonetycznymi, zgodnie ze sposobem formowania kalamburów. Nazywa się to „językiem ptaków” i właśnie to alchemicy nazywają „radosną nauką”.”

Uzasadnia to podwójne fonetyczne znaczenie tekstów alchemicznych cytatem ezoterycznego autora Michela Maïera, który wyjaśnił:

O wszystkim, co słyszysz, zastanów się, czy może tak być, czy nie. W rzeczywistości nikt nie jest skłonny wierzyć, lub robić rzeczy niemożliwych, ponieważ słowa (z hermetycznych książek) istnieją z powodu rzeczy, a nie rzeczy z powodu słów.”

Perrot przyznaje snom pewną motywację, niezależną od sumienia, pewien humor odzwierciedlony w języku ptaków. Od-strukturowywując słowa poprzez zawarte w nim dźwięki sen (w skrócie nieświadomość) nadaje słuchaniu inne znaczenie. Perrot widzi w słowach jak ze snu zdolność do „rozszerzania się” poprzez mapowanie symboli. Widzi także stałą korespondencję z muzyką alchemiczną, w której „wszelkiemu gotowaniu towarzyszy muzyka: piec huczy, ogień trzaska, bulgocze woda na ogniu i, jeśli się tam zanurzy metal rozpalony do czerwoności, zasyczy.

Ta zdolność snu do generowania znaczenia na kilku poziomach odpowiada regule alchemicznej interpretacji obscurum per obscurius, która opowiada się za paradoksalnym wyjaśnieniem tego, co jest niejasne przez to, co jest jeszcze bardziej niejasne. Jest to rzeczywiście ukryta treść snu, która zwykle symbolizowana jest przez kondensację, bliską koanom i hai kai zenu.

Na przykład sen przywołujący parchemin/pergamin, wbrew wszelkiej logice, można interpretować wyrażeniem par le chemin/przy okazji zgodnie z językiem ptaków, wyrażeniem odnoszącym się do symboli wolności, otwartości, rozwoju osobistego. Po łacinie Rzymianin marzący o książce („liber”) doszedłby do tego samego wniosku: „liber” odnosi się również do wolności; i ten korzeń został zachowany w języku francuskim [livre/libre =książka/wolny].

Osobistości, poprzez swe nazwiska rodowe, mogą zatem odpowiadać symbolom. Na przykład imię Piotra (fr. Pierre) we śnie odnosi się nie do prawdziwej lub historycznej osoby (apostoła), ale do kamienia [fr. la pierre] w sensie ołtarza lub kamienia filozoficznego. Dla Junga istnienie tego podwójnego języka świadczy o ciągłości symboli alchemicznych we współczesnej psychice. Sen o sceau/pieczęci” w sensie klucza odnosi się zatem do scel /pieczęci”, wyrazu starofrancuskiego oznaczającego sel/sól”, mieszanki alchemicznej i regulacyjnej funkcji psychicznej.

Co więcej, etymologia pozostaje we śnie, pomimo kultury śniącego. Nadal wydaje się znacząca, jakby rozwarstwiała w nieświadomości wszystkie znaczenia słowa i całą jego ewolucję językową. Na przykład słowo „laboratorium” we śnie nadal zawiera dwa znaczenia samego „laborare” (praca) z łacińskiego czasownika „orare” (oracja, modlitwa). Krótko mówiąc, śniący może zostać wezwany do „pracy nad swoją duchową świadomością” poprzez obejrzenie laboratorium podczas snu. Dla Perrota i psychologów analitycznych podświadomość „zna” etymologię i bawi się nią. Na przykład sen o graisse/tłuszczu” odwołuje się do jego łacińskiego korzenia: adeps, który przywołuje merytorycznego „adepta”, tego, który wszedł w posiadanie kamienia filozoficznego. Podobnie „Luksemburg” odnosi się do „miasta światła” (lux po łacinie), twierdzy Jaźni.

Kalambury są również źródłem interpretacji snów, a przede wszystkim anagramów i kalamburów, w połączeniu z nieświadomą znajomością etymologii. Na przykład sen o „gnomie” wskazywałby na grecki korzeń „gnomon”, który oznacza, że nadprzyrodzone jest synonimem krasnoluda i który jest anagramem „mon gon”. Wyrażenie „mon gond” (zrozumiałe, rozszyfrowane, w tradycyjnym piśmie) może wtedy ujawnić skrytą, zamkniętą stronę śniącego w obliczu problemu i potrzebę otwarcia się na świat. Fazy wewnętrznej duchowej transformacji są rzeczywiście, we wszystkich kulturach, symbolizowane przez progi drzwi lub urządzeń otwierających (sny o domach są znaczące: stamtąd sen o „restauracji” może obejmować znaczenie przywrócenia „psychicznej, osobistej rekonstrukcji” (fr. restaurant). Gry słowne są często bardzo oczywiste: sen o corbeau/kruku” może wywołać cops beau-piękne ciało”, to znaczy ciało, które w szczególności osoba zakompleksiona musi nauczyć się szanować.

Dość blisko numerologii, interpretacja liter słyszanych lub widzianych we śnie może otrzymać specjalne wyjaśnienie dzięki językowi ptaków. Sen o literze „M” mógłby fonetycznie znaczyć aime /lubić, podczas gdy sen o literze „N” odpowiadałby pojęciu haine/nienawiść. Bardziej symbolicznie, nazwy mogą zawierać w swojej strukturze esencję rzeczy, które oznaczają. Perrot podaje przykład alchemicznej „merle”, którą można wyjaśnić w następujący sposób:

„Hermetyczne naczynie (athanor) jest matką kamienia. „Merle” jest uformowane z mère/matki, z której w jakiś sposób wychyla się literka l, pionowo symbolizująca boski piorun, ogień poświęcenia, który przenika ziemską substancję i poświęca ją bóstwu. Merle jest zatem athanorem rozpalonym i uświęconym przez ogień na niebie. „

Étienne Perrot uważa również, że podwójne znaczenie jest zrozumiałe również poprzez użycie kabały, która wykorzystuje permutację liter. Na przykład litera alef to Duch.

Wreszcie, podwójne znaczenie można łatwo znieść poprzez lekturę pierwszego stopnia: sen o wyrażeniu antimoine/antymon, bez odwoływania się do związku alchemicznego, staje się archaiczne w dzisiejszych czasach, może oznaczać po prostu: anti-moine/anty-mnich: wystrzegajcie się duchownych, na przykład religii; pierwsze imię Renée oznacza re-naît/odrodzony. Niemniej jednak Jung i Perrot kładą nacisk na potrzebę skutecznego interpretowania tego podwójnego znaczenia, zrozumienia sytuacji śniącego oraz jego osobistego języka, w przeciwnym razie interpretacje byłyby tylko wyobrażone lub zbyt przeanalizowane.

Jednak Perrot nie badał systematycznej interpretacji: „jedyną płaszczyzną, która nas interesuje, są znaczące analogie do języka ptaków.”

„(…) Nie można nauczyć się języka Ptaków za pomocą rozsądku, zapamiętywania. Nie można tego ujawnić przy pomocy znanej ograniczonej logiki bieżącego poznania. Słowo, litera, to „koany” wdrażające i oparte na logice bardziej logicznej, niż logika oficjalna! „: Yves Monin w swojej książce Hiéroglyphes Français et Langue des Oiseaux wskazuje na inny poziom interpretacji języka ptaków odpowiadający symbolice graficznej, a nie fonetycznej. Krótko mówiąc, litera, jej forma sama w sobie i w słowie, w połączeniu ze znaczeniem słowa, otrzymuje znaczenie często kosmogoniczne lub ezoteryczne.

Monin zauważa w związku z tym, że słowo „O.I.s.E.A.U” /oiseau/ptak ma tę różnicę, że używa prawie wszystkich samogłosek. Otóż, dla kabalistów, samogłoski są literami podstawy stworzenia, tak jakby samo w sobie podsumowało istotę kosmosu, stąd hipoteza o pochodzeniu wyrażenia „język ptaków”, nie w odniesieniu do ptaków, ale do faktu, że bierze ono udział w planie gnostycznym.

Izotopie literackie

Często szukaliśmy „kluczy” niektórych dzieł literackich, których postacie reprezentują osobowości historyczne, krytykowane przez autora. Tak jest w przypadku portretów Jeana de La Bruyère lub postaci z powieści-rzek La Préciosité czy Lumières. Oprócz tego pisarze budują imiona swoich bohaterów za pomocą ogólnego szyfrowania swych wizji świata.

W ten sposób widzieliśmy postacie, których nazwa kończy się dźwiękiem / er / w odniesieniu do elementu air/powietrze (fonetycznie: er), w twórczości Marcela Prousta (Cambremer, Albert, Pierre, Robert, Gilberte, między innymi) jako nieświadome odrodzenie się astmy autora. Taka obecność leksykonów związanych z domeną lub polem semantycznym nazywa się, gdy jest subtelnie ustrukturyzowana, izotopem. Niemniej jednak może być postrzegana jako wina autora; na przykład Gerard de Nerval nie przestawał popełniać tego samego błędu zapisu, powielając literę R.

Surrealiści korzystają również z tej możliwości języka ptaków: wywoływania i nieświadomego (podświadomego) przywoływania uczuć lub wrażeń za pomocą dźwięków lub słów symbolicznych, zakodowanych za pomocą sieci odniesień i ech. Zastosowanie w poezji asonansów i aliteracji oraz innych postaci stylistycznych pozwala na skomplikowane gry słowne. André Breton w La clé des champs (1953) mówi o języku ptaków, „fonetycznym idiomie opartym wyłącznie na asonansie” stosowanym w Kabale. Nie ma wątpliwości, że surrealiści ponownie wykorzystali „alchemiczny język” średniowiecza: „Cały surrealizm polegał na przekonaniu się, że udało się zdobyć„ surowiec” (w sensie alchemicznym) języka.

Tak jest w przypadku pisarzy takich jak Raymond Roussel, Alfred Jarry (z jego królem Ubu), Maurice Leblanc, poeta Pierre Albert-Birot i Gaston Leroux.

Poza zwykłą izotopią niektórzy pisarze lubią budować język specyficzny dla ich wszechświata. Jennifer Hatte w La langue secrète de Jean Cocteau. La mythologie personnelle du poète et l’histoire cachée des Enfants terribles. (Sekretny język Jeana Cocteau. Osobista mitologia poety i ukryta historia Strasznych Dzieci), pokazuje, że współczesny poeta świadomie lub nie, zbudował tajny język, złożony z obrazów i fonicznych ech, co nie różni się niczym od zakodowanych wierszy Francuskiego Ruchu Oporu w czasie okupacji, którego wiersz „Les Eyes d’Elsa” Louisa Aragona daje dobry przykład możliwości interpretacyjnych. Niektóre wiadomości nadawane w BBC, angielskim radiu podczas II wojny światowej, pomimo istnienia kodu a priori uzgodnionego między francuskimi bojownikami ruchu oporu a dowództwem, używały języka ptaków; na przykład wyrażenie „orzechy są suche” odnosi się do bombardowania stacji rozrządowej Noisy-le-sec.

Wspomnijmy o rozmowie z ptakami w filmie Pier Paolo Pasoliniego Uccellacci e Uccellini (ptaki duże i małe) z 1966 roku. I wreszcie o pracy na temat języka plastycznego Jean Daviota, który nagrywał wstecz głos i jeden z jego filmów „Wrzaski sikorek” mówi o języku ptaków.

Artykuł jest tłumaczeniem tekstu z francuskiej Wikipedii pod hasłem: „Język Ptaków”

Ptasia Mowa albo Zielony Język

Język ptaków polega na nadawaniu słowom lub zdaniom innego znaczenia, albo poprzez grę dźwięków, albo przez gry słowne (verlan, anagramy, fragmenty słów …) lub wreszcie poprzez użycie symboliki literowej. Innymi słowy: język ptaków jest językiem kryptograficznym opartym na trzech poziomach:

Dźwiękowa zgodność słów wypowiedzianych z innymi niewypowiedzianymi słowami umożliwia semantyczne przybliżenie, które stanowi dobrowolne kodowanie, albo w celu ukrycia informacji, albo w celu wzmocnienia znaczenia pierwszego słowa;

Najstarsze dokumenty, które dziś przedstawiają teorię ptasiej mowy, zapisali Grasset d’Orcet i Fulcanelli i pochodzą z drugiej połowy XIX wieku. Niemniej jednak przypisywano język ptakom od niepamiętnych czasów: od dawna byłby to język wewnętrzny, tajemny system kodowania związany z alchemią i hermetyczną poezją (od Hermesa, boga patrona ukrytych zjawisk). Nabrał wymiaru psychologicznego w XX wieku wraz z twórczością Carla Gustava Junga czy Jacquesa Lacana, którzy dostrzegli nieświadome kodowanie w celu wzmocnienia znaczenia słów i idei.

„Słownik wymyślonych języków” wymienia kilka pozycji związanych z językiem ptaków: język zwierząt, język wron, język ekstazy (mistycyzm), język zabawy, język słowika, język tajny … Niemniej jednak istnieją języki zwariowane (jak język wron) bez historycznych podstaw, z pewnością patologiczne wynalazki z przypadku. Konieczne jest zatem odróżnienie „tajnych języków” od zwariowanych języków, języków wymyślonych (język żab, Arystofanes), żargonów, dialektów i imitacji („język zwierząt”, który, jak mówi Mircea Eliade, „ naśladuje ich ryki, zwłaszcza krzyk ptaków ”). Wreszcie istnienie ukrytego kodu pozwala oddzielić te powiązania i określić oryginalność języka ptaków.

Zasada

Nie jest zabronione dostrzeganie w wyrażeniu „język ptaków” czy „ptasia mowa” analogii do jego powietrznego wymiaru, ponieważ w końcu polega on na tym, aby dźwięk pobiegł, aby go usłyszeć, a nie czytać. Chodzi zatem o to, by nie ufać już „słowu pisanemu”, ale słyszeć „krzyk” ptaków, pianych słów.

Poniższy przykład pozwala zrozumieć zasadę:

  • zdanie zaszyfrowane: «Vois si un mets sage se crée, dit sans les mots»
  • zdanie odszyfrowane:«Voici un message secret disant les mots»

Ich znaczenie nie jest dla polskiego czytelnika istotne, ważne jedynie, aby zademonstrować, że w zdaniu zakodowanym znajduje się inne, o zupełnie innym znaczeniu. Choć jego wymowa jest podobna, lub wręcz identyczna.

Zdanie kodowane znaczy: „Zobacz, czy powstaje mądry posiłek, przemawia bez słów”…

A zdekodowane zdanie: „Oto tajna wiadomość przemawiająca słowami”…

Zakodowana wiadomość zawiera zestaw elementów do interpretacji: «vois si» [zobacz, czy], «un mets sage» [mądry posiłek], «se crée» [powstaje], «dit sans les mots» [mówi bez słów]. W przeciwieństwie do amfibologii (zdanie, które może mieć dwa znaczenia, jak w zdaniu „Zabiłem słonia w piżamie”. Jedno z nich to „Zabiłem słonia, który miał piżamę ” lub drugie: „Zabiłem go, gdy byłem w piżamie”, to przykład, który nie uwzględnia oczywiście logiki, zdanie w języku ptaków gra na homofonii słów, które ją tworzą. Interpretacja zależy od kontekstu i odbiorcy.

Ten przykład można interpretować jako zaszyfrowane wyjaśnienie języka ptaków: zachęca nas do wyjścia poza litery, ale raczej do faworyzowania wizji (vois/patrz), ponieważ kryje w sobie tajemnicę, wiedzę: se crée, czyli „powstaje”, lub „tworzy się” (w sensie: wiadomość rodzi się lub jest w niej, tutaj można zachować pierwsze słowo „sekret”), wiedza niematerialna, ponieważ „mówi bez słów”.

W tym języku, w którym dominuje „podwójne znaczenie”, dozwolone przez homofonię (i inne mechanizmy); w skrócie „rezonuje” i „uzasadnia”. Analogia z ptakami jest przede wszystkim fizyczna: dźwięki lecą wręcz przeciwnie niż litery, które pozostają niezmienne, nawet „L”. Popularne przysłowie „Zapisy pozostają, słowa odlatują” również świadczy o tej symbolice. Język ptaków zachęca nas do znalezienia głębokiego, ukrytego znaczenia zdania.

Geneza ekspresji

Wyrażenie „język ptaków” (używany jest również synonim „język aniołów”) ma jedno zmieszanie i liczbę mnogą:

Pierwszą możliwą interpretacją jest to, że odnosi się do faktu, że ptaki gwiżdżą melodie, muzykę dla ludzkiego ucha, ale z której ukrytego znaczenia nie zdajemy sobie sprawy. Jest to idea świętego, ukrytego języka, którego człowiek nie „słyszy” (w sensie zrozumienia). Grasset d’Orcet przyjmuje ten punkt widzenia. Ta interpretacja odnosi się również do greckiego mitu o Tejrezjaszu, który pewnego dnia zobaczył dwa kopulujące węże na Górze Cithéron (lub Górze Cyllene), ze strachu strachu zabił samicę uderzeniem kijem. Tejrezjasz został następnie przemieniony w kobietę. Siedem lat później znów zobaczył sparowane węże. Wtedy zabił samca, aby ponownie stać się mężczyzną. Później został skonfrontowany z bogami Zeusem i Herą, którzy pokłócili się, aby dowiedzieć się, czy mężczyzna doświadcza większej przyjemności miłosnej, niż kobieta. Zapytali Tejrezjasza, jako wtajemniczonego względem obu płci, po doświadczeniu obu sytuacji, młody mężczyzna odpowiedział, że według niego przyjemność kobiet jest dziewięć razy bardziej intensywna, niż mężczyzn. Hera oburzyła się, a potem zesłała na niego ślepotę. Zeus zrekompensował karę, jaką dostał Tejrezjasz darem nieomylnych przepowiedni i rozumienia języka ptaków.

Możemy również zobaczyć w bogu Hermesie, Merkurym wśród alchemików, twórcę języka ptaków. Skrzydlaty, reprezentuje niestałą i ezoteryczną zasadę tajemnicy Natury.

Ta nazwa może być również historyczną („synchroniczną”) deformacją fonetyczną nazwy tajnego bractwa zwanego „językiem piskląt gęsich” (w odniesieniu do małej gęsi, termin staje się archaiczny), tak nazwanego z powodu ptasich łapek noszonych na ramieniu przez budowniczych katedr. Używali żargonu na budowach, aby zachować rodowe techniki Wytwarzania. Jednak po „Strajku katedr” (czyli po ogłoszeniu Templariuszy jako non grata we Francji 19 marca 1314 roku) większość zainicjowanych robotników uciekła przed francuską inkwizycją do północnych Włoch (gdzie mieli przygotować renesans) i na Bliski Wschód. Po wydaniu ich Inkwizycji ci ludzie z wewnątrz, nazywani „Saracenami”, rozpowszechniali swoją wiedzę za pomocą tajnych systemów kodowania, szybko przyswojonych naukom okultystycznym, przede wszystkim jako: tarot marsylski, „ art goth ”(sztuka światła, która stanie się sztuką gotycką), alchemia i język ptaków.

Odtąd język gąsiąt, będący zbiornikiem tradycyjnej wiedzy budowniczych katedr, przekształca się w język ptaków, który w ten sposób ukrywa się i staje się językiem osoby używającej poufnych informacji. Zyskuje się na złożoności, aby nie przyciągnąć uwagi cenzury i klątwy duchowieństwa, uciekając się nawet do starożytnych języków, takich jak greka. Słowa są zatem obciążone co najmniej dwoma znaczeniami, umożliwiając przekazywanie informacji bez wzbudzania podejrzeń i przy użyciu środków komunikacji swoich czasów (poezja, napisy, piosenki, rymowanki itp.).

Wróżby i auspicje

W czasach starożytnych ptaki uchodziły za posłańców bogów. Auspicia, wróżenie z lotu ptaków na magicznym kwadracie rzutowanym na ziemię (lub „templum”) pozwalało zrozumieć boskie intencje. Auspices/patronaty/opieka wyższa/zwierzchność (od aves spicere: „obserwacja ptaków”) było przede wszystkim metodą wizualną, uwzględniającą również obserwowany krzyk ptaków. Od niepamiętnych czasów krzyk ptaków jest odpowiednią metaforą dla ludzkiego umysłu, który próbuje zakodować zaszyfrowane przesłania Natury. Pod wpływem chrześcijan język ptaków stał się „językiem aniołów”, zachowując w ten sposób cały wymiar komunikacji między światem widzialnym i niewidzialnym, jaki miał u źródła.

Od tego czasu niektórzy autorzy potwierdzają od starożytności istnienie tajnego języka zarezerwowanego dla „diviums” (divines/boscy), zapoczątkowanego boskimi przesłaniami. Diodorus z Sycylii w swojej bibliotece historycznej (Księga V, 31) wyjaśnia, że istnieje język bogów:

Mówią bowiem, że… ci ludzie (druidzi), którzy znają boską naturę i mówią, że tak powiem, tym samym językiem, co bogowie…”

Wergiliusz w Eneidzie (Księga III, 360) uczy nas, że „język ptaków” jest jedną z umiejętności wróżbity:

Synu Troi, tłumaczu bogów, ty, który pojmujesz zachcianki Phoebusa, trójnogi, wawrzyny z Claros, ty, który rozumiesz gwiazdy i język ptaków oraz wróżby zapowiadane ich szybkim lotem, chodź, mów”…

Bardzo wcześnie potwierdzany jest ten język, oprócz języków ludzkich:

Ci, którzy twierdzą, że filozofia zaczęła się od Barbarzyńców, wyjaśniają, że u każdego przybrała ona szczególną formę. Mówią więc, że Gymnosofiści i Druidzi filozofowali przez wymawianie enigmatycznych zdań (Diogenes Laertius, Lives and Doctrine of Famous Philosophers, Księga I, Prolog, 6).”

Niemniej jednak ten język może mieć prawdziwe pochodzenie językowe. Iambule, grecki pisarz (I wiek pne) w zaginionym fantastycznym dziele, pisze, że mieszkańcy wyspy na Oceanie Indyjskim mają obolały język (przecięty na pół), co pozwala na konwersacje, każda litera odnosi się do dźwięku (28 dźwięków / liter) z 7 znaków, który można utworzyć na różne sposoby. Diodorus z Sycylii, w księdze II swojej Bibliotheca, streszcza swoje uwagi:

Ich język ma również coś wyjątkowego, co przychodzi im częściowo z natury, a częściowo z operacji, którą tam wykonują. Jest podzielony na długość i wydaje się podwójny aż do korzenia. To daje im zdolność nie tylko wymawiania i artykułowania wszystkich słów i sylab, które mogą być używane we wszystkich językach świata, ale także do naśladowania śpiewu lub krzyku wszystkich ptaków i wszystkich zwierząt, jednym słowem wszystko rozbrzmiewa jak można sobie wyobrazić. Najciekawsze jest to, że tego samego człowieka wspierają dwie osoby naraz za pomocą swoich dwóch języków i jednocześnie on udziela im odpowiedzi na bardzo różne tematy bez pomieszania.”

Wreszcie Platon w Kratylos przywołuje język o podwójnym znaczeniu i uważa, że słowo to odzwierciedla rzecz, którą reprezentuje. Następnie wyjaśnia, że między słowami, a rzeczami istnieje związek bezpośredniości.

Trubadurowie i średniowieczna poezja

Niemniej jednak, oprócz istnienia opatrzności/auspices, żaden starożytny tekst nie ustanawia podobieństwa między językiem bogów, a językiem ptaków; dopiero w średniowieczu pojawia się pierwsza gra słów:

Fulcanelli w swojej głównej pracy Les Demeures Philosophales zauważa: „Używany w średniowieczu przez filozofów, uczonych, pisarzy, dyplomatów. Rycerze Zakonu i wędrowni rycerze, trubadurzy, truwerzy i minstrele […] dyskutowali między sobą w języku bogów, zwanym wciąż radosną nauką lub radosną wiedzą, naszą hermetyczną kabałą. Nosi ponadto imię i ducha Rycerstwa, którego mistyczne dzieła Dantego ujawniły nam prawdziwy charakter. […] To był tajny język cabariers, jeźdźców lub rycerzy (fr. chevaliers). Wtajemniczeni i intelektualiści starożytni posiadali całą wiedzę.”.

Fulcanelli wierzył, że język ptaków zawdzięcza swoje źródło pewnemu rycerskiemu bractwu pasjonującemu się okultyzmem, stąd ich nazwa „cabariers”, paronim „cavalier” i niedoskonały homofon wyrazu chevalier/rycerz. Niemniej jednak nic nie mówi się o jego naturze, z wyjątkiem korespondencji fonetycznej między cabalier/kabalista, a chevalier/rycerz.

Język ptaków pojawia się głównie w średniowiecznym systemie szyfrowanym, wymyślonym przez trubadurów i truwerów, aby przekazywać wiadomości, które udaremniały cenzurę władz, w tym kościelnych. Nawet dzisiaj gry słowne, a zwłaszcza kalambury, są popularnymi pozostałościami tego poetyckiego języka. Na przykład słowo maladie/choroba może zawierać zakodowane znaczenie: jest to Mal qui dit „zło które mówi” i może odnosić się do instytucji lub praktyki. Natomiast Bénédiction/błogosławieństwo” to la Bonne Diction/dobra dykcja”, co być może odnoszono do sztuki poetyckiej. Innym przykładem są wyrażenia Bonne Heure/szczęśliwa godzina, lub Bonheur/szczęśćie i Mauvaise Heure/Zła godzina, tj. Malheur, nieszczęście.

Grasset d’Orcet

Grasset d’Orcet (1828–1900) badał ślady systemów kryptograficznych starożytnej Grecji. Dzięki temu doświadczeniu opublikował artykuły na temat języka ptaków, wydane w British Review. Przyjaciel Fulcanellego, który wywarł potężny wpływ na Abbé Henri Boudeta (patrz poniżej), Grasset d’Orcet poświęcił się badaniu „Materiałów kryptograficznych”, czyli reguł dekodowania tekstów w języku ptaków. Koncentrował się głównie na heraldyce, innej nauce o pochodzeniu okultystycznym, używającej podwójnego języka. Hieroglificzne motta herbu podlegają regułom pozwalającym na ich „czytanie” (inne niż kultowe):

  1. motto składa się z wersów od sześciu do ośmiu sylabach, zakończonych jedną sylabą lub między literą L,
  2. Każdy ozdobiony rysunek musi być rozszyfrowywany, zaczynając od stóp (od dołu do góry).

Fulcanelli

Fulcanelli, którego prawdziwa tożsamość pozostaje nieznana, w Les Demeures Philosophales, dziele o nowoczesnej alchemii, w którym pokazuje, że mistrzowie spagyrii utrwalili swoją wiedzę przodków w kamieniu katedr, był jednym z pierwszych, którzy wyraźnie ujawnili znaczenie Języka Ptaków:

Starzy mistrzowie, przygotowując swoje traktaty, używali przede wszystkim hermetycznej kabały, którą wciąż nazywali językiem ptaków, bogów, radosną nauką lub radosną wiedzą. W ten sposób mogli ukraść wulgarne zasady swojej nauki, owijając je w kabalistyczną przykrywkę. […] Jednak ogólnie ignoruje się to, że idiomem, u którego autorzy zapożyczyli swoje terminy, jest archaiczny grecki język ojczysty wielu wyznawców Hermesa. Powodem, dla którego nie zauważamy interwencji kabalistycznej, jest właśnie to, że francuski pochodzi bezpośrednio z języka greckiego.

Kryptograficzny wymiar tego języka jest zatem według niego udowodniony; Niemniej jednak miał być oparty na starożytnej Grecji. Następnie Fulcanelli zdefiniował metodę opartą na języku ptaków jako fonetyczną:

Język ptaków jest fonetycznym idiomem opartym wyłącznie na asonansie. Nie bierze pod uwagę pisowni, której sam rygor służy jako hamulec dla dociekliwych umysłów.

Kontynuuje, nalegając na podwójne znaczenie tego języka:

„Starożytni pisarze nazywali go langua general („ język uniwersalny ”) i lengua cortesana („ język dworski”), to znaczy język dyplomatyczny, ponieważ zawiera podwójne znaczenie odpowiadające podwójnej nauce, jeden pozorny, drugi głęboki.”

Następnie uczynił go oryginalnym językiem ludzkości sprzed Babel:

„Nieliczni autorzy, którzy mówili o języku ptaków, przypisują mu pierwsze miejsce u źródła języków. Jego starożytność miała sięgać aż do Adama, który miał użyć go do nadania, zgodnie z rozkazem Boga, imion odpowiednich do określenia cech stworzeń i stworzonych rzeczy.”

Symbole katedr, świadectwa ikonografii alchemicznej i okultystycznej są często zrozumiałe dzięki rebusowi lub czytaniu na głos. Przykład Fulcanellego przedstawiający konia zdobiącego południową ścianę kościoła Saint-Grégoire-du-Vièvre, którego przesłanie odczytywane jest po raz pierwszy w rebusie lub języku rycerzy i aby się zawrzeć w symbolach, jest o wiele mniej oczywisty do zrozumienia.

Ojciec Boudet

Ojciec Boudet, proboszcz parafii Rennes-les-Bains, napisał w 1886 roku La Vraie Langue celtique [Prawdziwy język celtycki], dzieło oparte na angielskich grach słownych (po angielsku „pun”); starał się ujawnić międzynarodowy i społeczny wymiar języka ptaków. Szczególnie interesował go język punicki (afrykański), pozostał dla niego najbardziej prymitywny. W ten sposób prześledził go z powrotem aż do tego używanego przed Babel (pod wpływem Fulcanellego):

Przytoczone przykłady są wystarczająco liczne, aby pokazać w języku punickim doskonałe pochodzenie języka poprzedzającego Babel„.

Boudet łączy (zawsze w procesie fonetyczno-symbolicznego wzmocnienia) nazwę Babel z angielskim słowem „Babble”, co oznacza „bełkotać” (mówić jak dziecko); z drugiej strony uważa, że ta bliskość oznacza, że język ptaków przypomina bełkot: język paradoksalny, który słyszymy, ale nie rozumiemy, z wyjątkiem osób z wewnątrz.

Co więcej, słowo, dla Boudeta, ukrywa całą wiedzę przodków o zjawisku, taką jak kondensacja doświadczeń:

Nowe słowa nie mają już tej samej prostoty; wyrażają przez prymitywne terminy, czasem zdania symboliczne, niekiedy opowiadając fakt historyczny i rzeczywisty.

Język Kabyle, wśród tych punickich, jest najbardziej odkrywczym z obecnie współistniejących z językkiem ptaków; co więcej, sama nazwa „punic” identyfikuje naturę tych języków, które nadal posiadają kod symboliczny:

Dokładnie badając obecny język Kabylesa, upewniamy się, że składa się on z kalamburów, a zatem z samego punickiego – kalambur/pun (peun) ma czynić grę słów.

W tym języku zachowana jest nienaruszona architektura odniesień i korespondencji: „Te nowe kombinacje są również łatwe do zaobserwowania w języku Kabyle […], odtwarza je w większej czystości i pozwala niejako uchwycić przemijające myśli o wielkiej czystości, zaskakujące myśli filozoficzne, obrazy obyczajów, które nie pozostawiają nic do życzenia.

Boudet lubi nawet wierzyć, że połączenie fonetyczne Kabyle / Cabale (inna nazwa sztuki alchemików, którą należy odróżnić od imiennika Kabały, czyli od egzegezy judaistycznej) jest znacząca. Pamiętajmy, że nazywamy także język ptaków: „Kabałą filozofów” (alchemików, synonimów filozofów w średniowieczu).

René Guénon

Główny metafizyk pierwszej połowy XX wieku René Guénon, w Symboles de la Science sacrée [Symbolach świętej nauki] uważa, że język ptaków jest zbiorem podstawowych ezoterycznych formuł i zaklęć. Uważa to za metaforę komunikowania się człowieka z „wyższymi istotami”, którymi są anioły: „ptaki są często uważane za symbol aniołów, to znaczy dokładnie nadrzędne stany”. Pokazuje, że w tradycji islamskiej pojawia się język ptaków, wraz z postacią Salomona:

A Salomon był spadkobiercą Dawida; i powiedział: O ludzie! uczono nas języka ptaków [„ullimna mantiqat-tayri] i spełniło się wszystko”.

Anioły są często przedstawiane jako ptaki.

Termin aç-çāffāt jest uważany za dosłownie oznaczający ptaki, ale jako symbolicznie odnoszący się do aniołów (al-malā’ikah) przez bliskość fonetyczną. Język ptaków byłby zatem wyrazem języka aniołów. (Guénon cytuje w szczególności studium symboliki „rajskiego ptaka” L. Charbonneau-Lassaya, oparte na rzeźbie, w której ten ptak jest przedstawiany tylko z głową i skrzydłami, w formie, w której często przedstawiane są anioły).

Dla Guénona język ten opiera się przede wszystkim na uniwersalnym rytmie, wierszu i poezji. Tradycja islamska uważa ponadto, że Adam w ziemskim raju mówił wersetem, to znaczy w języku rytmicznym; to jest język syryjski.

Nawet współczesna poezja zachowałaby tę mistyczną, pierwotną stronę, która tłumaczy, dlaczego wszystkie święte teksty są pisane wierszem.

Okultystyczny system kodowania

Od 13 października 1307 roku i aresztowania templariuszy z rozkazu króla Francji Filipa Pięknego język budowniczych katedr stał się zabroniony, ponieważ był podejrzany i dlatego ukryto go. Stał się mniej lub bardziej intuicyjnym systemem szyfrowania, ponieważ opiera się na fonetyce i bliskości znaczenia słów; w przeciwieństwie do innych systemów, bardziej matematyki, implementacji kluczy i tabel korespondencji, jak na przykład słynny kod Enigmy z II wojny światowej. Język ptaków pozostaje systemem kodowania, w którym nie istnieje, ściśle mówiąc o metodzie pisemnej, klucz deszyfrowania w pełni.

Tutaj musimy odróżnić go od innych tajnych, plemiennych i etnicznych języków, w szczególności (od dziedziny etnologii, takiej jak język Dogonów, studiowany przez Michela Leirisa lub jako „machaj juyai”, którym wciąż posługują się niektóre rodziny tradycyjnych zielarzy, Kallawaya, którzy mieszkają w Andach Boliwijskich) oraz żargony i gwary regionalne lub specjalistyczne (zawodowe) jak koczowników Argot w Dolnej Bretanii (tajny język dekarzy, szmaciarzy i żebraków) lub języki tworzone ad hoc jak Polari, język homoseksualistów.

Język ptaków pozostaje systemem kodowania, w którym nie istnieje, ściśle mówiąc o metodzie pisemnej, sumaryczny klucz deszyfrowania.

Ten system jest ostatecznie utworzony na podstawie kilku prostych zasad, które mogą być kluczami, nawet jeśli nigdy nie są ustalone na piśmie, co czyni go kryptografią:

Homonimiczne słowa i frazy

Używając języka ptaków, możemy odkryć w niektórych starożytnych wyrażeniach inne wyrażenia, zupełnie odmienne, o różnych znaczeniach:

Na przykład słowa: silence/cisza (= si lance/jeśli włócznia), larme/łza (= l’arme/broń), mots/słowa (= maux/zło), François/ Franciszek (= franc avec soi/wolny od siebie), mer/morze (= mère/matka), métamorphose (= mets ta mort et ose/umrzyj i ośmiel się).

Dla czytelnika polskiego ta gra słów może być niezrozumiała, gdy nie wie, że czytane głośno wybrane wyrazy i złożenia wyrazów brzmią właściwie jednakowo, lub bardzo podobnie, różniąc się najwyżej akcentacją. Np. silence oraz si lance czyta się silans, larme i l’arme wymawia się larm. Mer i mère brzmią mer. Itd.

Jest to raczej podstawowy system przekazywania informacji przez teksty: wiersze, alchemiczne traktaty itp., w taki sam sposób, jak we francuskim ruchu oporu ludzie z „armii cieni” przekazywali sobie plany sabotażu armii niemieckiej za pomocą wierszy z literatury francuskiej, wierszy kodowanych.

Dla niektórych autorów język ptaków bardziej przypomina glosolalię lub język proroków: CG Jung uważał, że „możliwe jest, że dziwność i wygląd zewnętrzny nieświadomych treści, które nie zostały jeszcze zintegrowane ze świadomością, wymagają języka, który jest również obcy”. Niemniej jednak ten stan rzeczy nie umniejsza oryginalności języka ptaków, który, choć nieświadomy w swoim aspekcie glosolalicznym, pozostaje jednak „zmotywowany”. Słownik glosolaliczny w Słowniku języków wymyślonych zakłada, że glossolalia wykorzystuje trzy mechanizmy językowe, które sprawiają, że jest to rozsądny język: powtarzanie, reduplikacja i jąkanie.

Zestaw liter

Język ptaków nadaje literom szczególne znaczenie; w ten sposób jest on związany z Kabałą, która widzi w każdej literze ikoniczne i graficzne przedstawienie egzystencjalnej lub boskiej koncepcji porządku „kosmosu”: „a” jest prawem, „e” światem.

Ta koncepcja jest początkiem okultystycznego czytania tekstów założycielskich, takich jak dzieło Rabelais`a Pantagruel, wymieniane u podstaw języka ptaków. Bohaterowie Wielki Gousier, Gargamel, Gargantuas itp. zaczerpnęli swe inicjały z litery G reprezentującej poszukiwania wewnętrzne w języku ptaków. Rzeczywiście, litera G jest jakby zwrócona na samą siebie. P Pantagruelowe reprezentuje następnie kwintesencję, czyli piąty element, oprócz elementów ziemskich ognia, wody i powietrza, alchemiczny symbol Całości.

Na przykład S reprezentuje poszukiwanie „we wszystkich kierunkach” bez osi (w przeciwieństwie do P, która ma oś, symbol axis mundi).

A symbolizuje stworzenie, podczas gdy Z łączy niebiańskie i ziemskie płaszczyzny.

Jeśli chodzi o V, reprezentuje rodzaj lejka, symboliczną figurę szkła, wazon (Święty Graal jest jedną z możliwych postaci) lub athanor, mistyczny pojemnik alchemików. Stąd interpretacja, że nazwy wszystkich wód mineralnych zaczynają się na literę V: Vichy, Vittel, Volvic, Evian; łacińskie powiedzenie „In vino veritas” ostatecznie wzmacnia symbolikę, jak podkreśla Christian Dufour w swojej książce Hear Words That Say Evils (2001).

W. John Weilgart podjął tę symbolikę liter w układzie języka AUI, języka stworzonego do komunikowania się z kosmitami.

Gra słów

Język ptaków funkcjonuje w zakresie spontaniczności i bezpośredniego zrozumienia.

Klasycznym przykładem gier słownych dozwolonych przez język ptaków jest częsta nazwa karczmy: /au lion d’or/pod złotym lwem”, bardzo popularna nazwa w branży. Praktyka ta wywodzi się z analfabetyzmu ówczesnych podróżników, którzy chcąc dowiedzieć się, gdzie znaleźć schronisko, chętnie czytali znak fonetycznie (co daje, jeśli wolniej dekodujemy sylaby: au lit on dort/W łóżku śpi się”). Fonetycznie to: o lią dor i: o li ą dor.

Luc Bige, w swoim Petit dictionnaire en langue des oiseaux. Prénoms, Pathologies Et Quelques Autres [Małym słowniku w języku ptaków. Imiona, Patologie i Niektóre inne] wymienia te powszechne frazy z dwoma znaczeniami. Pokazuje także, że przy każdym słowie możliwości rosną i, że z prostego zdania można, zgodnie z różnymi metodami (dekonstrukcja sylab, homografów, homofonii, pól semantycznych …), uzyskać za każdym razem inne znaczenia zdania. Daje przykład prostej frazy: Ma chandelle/Moja świeca, która może dać:

ma chan d’elle > elle m’a chanté > mon chant qui vient d’elle >/moja piosenka o niej> zaśpiewała mi> moja piosenka od niej>

mon chandail/mój sweter

ma champ d’elle > mon champ qui vient d’elle/moje pole od niej> moje pole, które od niej pochodzi

mâ(che) champ d’elle > mâche (laboure, etc.) son champ/przygotowuje (orze itp.) swoje pole

mâ(che) chant d’ailes > le chant de ceux qui ont des ailes/> piosenka tych, którzy mają skrzydła

Z każdym słowem możliwości znaczenia są niezliczone, wzmacniane przez naturę języka francuskiego.

Neologizmy i fałszywe etymologie

Język ptaków może być również oparty na elementach łacińskich i greckich, stosowanych w szczególności w neologizmach naukowych (technika „kompozycji”, w przeciwieństwie do etymologii naturalnej). Zakodowane słowo zyskuje zatem bardziej mistyczną i abstrakcyjną interpretację:

Na przykład słowo chandelle /świeca” można podzielić na „chan-dele” odnoszące się do morfemów:

Chan” w połączeniu z rzeczownikiem chant/śpiew,

Dela” greckiego délos, co oznacza „widoczny; jasny”.

W ten sposób uzyskujemy sens stworzony od podstaw o właściwym znaczeniu (jasna/widoczna pieśń), dzielony i odbierany tylko przez tych, którzy znają ten proces. Ta technika dodatkowo zwiększa liczbę możliwości, aby język widział zakodowane znaczenie w każdym słowie. Należy to porównać do popularnego zjawiska „fałszywej etymologii”.

Ten proces jest znany alchemikom; Paracelsus wzbogacał swoje traktaty o szereg pojęć wymyślonych na greckich i łacińskich korzeniach, odnoszących się do dźwięków języka francuskiego, a zatem do słów o precyzyjnych znaczeniach, których nie ma w leksykonie.

Anagramy

Język ptaków, oprócz możliwości fonetycznych, formy liter i korzeni z języków obcych, wykorzystuje permutację liter składających się na słowo. Anagramy są powszechne w kodowanych tekstach. Na przykład nazwisko „Rachel” odnosi się do imienia „Charles” w przypadku prostego anagramu. Ale możemy również rozszerzyć to słowo na wykaz bliskich leksykonów, stosując anagramiczną metodę scrabble: słowo chandelle /świeca odnosi się następnie do „chaldeen”, „allèche”, „chenal”, „nacelle” itp.

Ponieważ permutacje są niezliczone, kodowanie nie może być wykonane bez klucza kryptograficznego.

Nazwy anatomiczne lub medyczne

Wiele z nich uzupełnia się homonimami i tzw. fałszywymi przyjaciółmi. Na przykład dent /ząb (z łacińskiego dens) jest narzędziem, które wchodzi dans/w (z łaciny intus) pokarm, który ma zostać strawiony w/dans ciele. Książka Michela Odoula jest pełna takich analogii między mots/słowami i maux/złem. Na przykład problemy z genoux /kolanem [fonetycznie: żenu] byłyby związane ze społecznością, to znaczy z powiązaniami między je/ja a: nous/my (fonetycznie: nu).

Językoznawstwo i język ptaków

Praca Bige, „Mały słownik w języku ptaków. Pierwsze imiona, patologie i niektóre inne” ujawnia twórcze metody tworzenia symbolicznych gier słownych, które niezaprzeczalnie łączą gramatykę kombinatoryczną i składnię. Proponuje, aby najpierw zacząć od napisania słowa lub stworzyć peryferazę, a następnie, sylabę po sylabie, zapisać wszystkie możliwości i „we wszystkich kierunkach”, aby odsłonić wszystkie konotacje. Bige daje również możliwość korzystania z „verlan” (pisania sylab w odwrotnej kolejności) lub palindromu (czytanie w obu kierunkach słowa, o dwóch różnych znaczeniach). Następnym etapem jest sugestia innych słów, które wyglądają podobnie, lub uzupełnienie ich w razie potrzeby i zgodnie z symboliką, którą chcemy zasugerować. Wreszcie, ponieważ język ptaków jest przede wszystkim fonetyczny, Bige radzi czytać na głos słowa skonstruowane w celu sprzyjania fonicznym echom i ukrytym znaczeniom.

Jonathan Swift, mistrz gier słownych.

Odwołanie literatury do języka ptaków jest różnorodne i zróżnicowane. Dla Fulcanellego: „Dzieła François Rabelais i Cyrano de Bergeraca, Don Kichot Miguela de Cervantesa, Podróże Guliwera Swifta, Sen Poliphile Francesco Colonny, Opowieści o mojej matce Gęsi, Charlesa Perrault oparte są na grach słownych tego tajnego języka. Cyrano de Bergerac w Les États et empires du soleil spotyka cudownego ptaka, który mówi do niego śpiewając i cytuje niektórych poetów, którym udało się mówić językiem ptaków, takich jak Apollonius z Tyany, Anaksymander lub Ezop.

Dla Richarda Khaitzine’a w „La langue des oiseaux” dworskie wiersze miłosne są pisane w języku ptaków, który jest przede wszystkim pozytywnym, szczęśliwym językiem, „śpiewającym” Radosną Wiedzę.

Opowieści filozoficzne skrywają również podwójne znaczenie, poprzez grę dźwięków i nazwisk, również przez fałszywe etymologie. Jonathan Swift, autor Podróży Gulliwera, opublikował także książkę o „kalamburze” lub angielskiej sztuce robienia kalamburów, co świadczy o jego znajomości języka ptaków w 1719 roku, zatytułowaną Ars punicat, Sztuka puncowania lub Kwiat języków w 79 regułach (Sztuka punicka lub kunszt kalamburu, albo kwiat języków w 79 regułach), które można tłumaczyć jako „Sztuka kalamburu”. W ten sposób, dla Gérarda de Sède, Swift byłby twórcą języka „punickiego” (od „pun”: kalambur, a nie „punicki”), który „grą słów potrafił tworzyć właściwe imiona ludzkie”, Abbé Boudet zainspirował się do skodyfikowania nazw tajemniczych miejsc w swoim traktacie. Po Swifcie na jego modelu hrabia Joseph de Maistre zakodował swoje prace i odniesienia toponimiczne.

Historie dla dzieci wykorzystują także gry słowne. Roald Dahl w Le Bon Gros Géant [Dobrym grubym Olbrzymie] każe mu powiedzieć: „pyszny, zniesławiający, dziki i osobliwy, struś i Austria (autruche et Autriche, fonetycznie: otrisz), ulotny smak”, dobry przykład języka ptaków.

(Tekst jest tłumaczeniem artykułu z francuskiej Wikipedii)